Nowości książkowe

 

Plakat

 

 

Plakat

 

 

Plakat
Danuta Ewa Dachtera

 

Nagroda „Chleb dla Poety” dla Stanisława Szwarca  

 

Jednostką szczęścia powinien być chleb.

Taki podpłomyk.

Podpłomyk się łamie.

Podpłomykiem obdziela.

Jak nad Jeziorem.

On wtedy rośnie.

Naprawdę rośnie.

(Stanisław Szwarc – Łamanie)

 

Dzień 20 maja 2025 roku w Klubie Literackim „Dąbrówka”, to nie tylko kolejne, interesujące spotkanie – poznańskiego klubu literackiego o ponad 50-letniej tradycji, ale i prezentacja nowych książek osób zasłużonych dla sztuki słowa i tegoż klubu: Stefanii Pruszyńskiej (Peregrynacje kulturalne wraz z pokazem prac graficznych autorki) i Alicji M. Kubiak (Pomarańczowe jezioro z rysunkami Jacka Rosiaka). Spotkanie w sali konferencyjnej w Piątkowskim Centrum Kultury „Dąbrówka” PSM w Poznaniu prowadził jak zwykle Jerzy Grupiński.

Ważnym wydarzeniem tego klubowego spotkania było wręczenie Stanisławowi Szwarcowi nagrody „Chleb dla Poety”. Ta nagroda w postaci ceramicznej rzeźby – autorstwa Marioli Kalickiej – jest wyróżnieniem o długiej tradycji. Przed oczyma mam obraz: fotografię, na której Jerzy Grupiński i Wincenty Różański w Sali Kominkowej poznańskiego Zamku, trzymają pajdę tego chleba…

Dlaczego Stanisław Szwarc? Urodzony w Poznaniu w roku 1947, doktor chemii, niestrudzenie od lat prowadzący poznański „Stolik Poetycki” wraz z żoną Jolantą – polonistką, poetką, prozaiczką, recenzentką i eseistką, malarką – nawet po jej śmierci. Obecnie „Stolik Poetycki” gości w kawiarni „Kocimiętka” tuż obok poznańskiego kina „Apollo”. Stanisław Szwarc jest członkiem Klubu Literackiego „Dąbrówka” oraz redakcji kwartalnika klubowego „Protokół Kulturalny”. To poeta wybitny – „romantyk w skórze klasyka”, współautor (z żoną Jolantą) dwóch tomików poetyckich: Na skrzyżowaniach myśli (2002), Postoje (2009), a także autor książek poetyckich: Jeszcze nie (2006), Obrazki z Edenu (2014), Tańce do końca (2018), JA (2023), Żywioły (2024). Wiersze publikuje w prasie literackiej i almanachach. Jest laureatem kilku konkursów literackich. Współpracował z pomorskim magazynem literacko-artystycznym „Latarnia Morska”. Należy także do Stowarzyszenia Twórczego Artystyczno-Literackiego w Krakowie.

Jerzy Grupiński po przywitaniu osób przybyłych na spotkanie klubowe (w tym i prezesa poznańskiego oddziału ZLP – Pawła Kuszczyńskiego) zaprezentował rzeźbę Marioli Kalickiej – „Chleb dla Poety”, omawiając historię tej nagrody.  

Podczas wręczania nagrody laureat nie taił wzruszenia, zapewniając, że na tę nagrodę zasłużyła również jego zmarła żona Jolanta, którą odwiedzi z nagrodą na poznańskim cmentarzu Miłostowo. Zasługi państwa Szwarców dla poezji i jej propagowania są doceniane przez środowisko literackie. Stanisław Szwarc podzielił się także z publiką swoimi wierszami, w które ze wzruszeniem wsłuchiwały się zebrane osoby.

Dalszy przebieg spotkania obfitował w wiele emocji, nie tylko typowych dla wieczoru autorskiego, prezentacji nowych książek, ale i w wiele historii, opowiedzianych przez obie autorki książek. Szczególnie, pełne emocji i bogate w wiedzę historyczną, wspomnienia Stefanii Pruszyńskiej zasługują na osobny artykuł. Peregrynacje kulturalne – eseje, recenzje, wywiady, po prostu warto przeczytać. Pomarańczowe jezioro – zbiór ponad stu miniaturowych tekstów Alicji M. Kubiak, to utwory silne działające na wyobraźnię. Obie autorki mają interesujące i bogate biografie artystyczne, także dziennikarskie. Propagują kulturę słowa. Stefania Pruszyńska (Stefania Golenia) od 18 lat jest edytorką i redaktor naczelną oraz wszechstronną realizatorką kulturalnej Gazety Autorskiej IMPRESJee.pl. Natomiast Alicja M. Kubiak prowadzi audycję prozatorską w Radiu Głos Literacki.

Kolejne spotkanie Klubu Literackiego „Dąbrówka” nie zawiodło licznie przybyłych członków i sympatyków Klubu. Prace Stefanii Pruszyńskiej były pięknym i interesującym „tłem” dla laureata nagrody klubowej oraz autorek, promujących swoje najnowsze książki. Troje autorów – trzy odmienne oblicza słowa i jednocześnie wspólne działanie na jego rzecz dzięki propagowaniu kultury literackiej. Trzeba przyznać, że w Klubie Literackim „Dąbrówka” dzieją się ciekawe sprawy, a duch poezji unosi się nad gmachem domu kultury Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Zainteresowane osoby powinny koniecznie zajrzeć na fanpage klubowy, umieszczony na portalu Facebook „Protokół Kulturalny/Klub Literacki Dąbrówka:

https://www.facebook.com/profile.php?id=61550775642052

 

Danuta Ewa Dachtera

 

 

Plakat

 

 

Plakat
Andrzej Dębkowski

 

Zdzisław Jerzy Bolek – poeta miłości zapomnianej epoki

 

Klub Księgarza ma zaszczyt zaprosić na spektakl poetycko-muzyczny pt. „Wszystko przed nami – Zdzisław Jerzy Bolek – Poeta Miłości” w 50. rocznicę śmierci pisarza. Spektakl wyreżyserował prof. Stanisława Górka do scenariusza Anny Jędrzejczyk. Zapraszamy w  poniedziałek, 23 czerwca, 2025 r. godz. 18:00, Rynek Starego Miasta 22/24 w Warszawie.

 

W historii literatury zdarzają się nazwiska, które mimo bezsprzecznej wartości twórczej nie przebiły się do powszechnej świadomości. Niekiedy ich poezja pozostaje w cieniu bardziej rozpoznawalnych imion, choć zasługuje na ponowne odkrycie. Takim przypadkiem jest Zdzisław Jerzy Bolek – poeta pokolenia „Współczesności”, którego twórczość, mimo upływu lat, wciąż emanuje świeżością i głębią. Zbliżająca się 47. rocznica jego tragicznej śmierci (22 czerwca 1975 roku) stanowi pretekst, by ponownie przyjrzeć się temu niezwykłemu głosowi polskiej poezji drugiej połowy XX wieku.

Głos „Współczesności”

Zdzisław Jerzy Bolek debiutował w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, w okresie literackiego fermentu, który wyłonił zjawisko znane jako pokolenie „Współczesność”. Twórcy skupieni wokół tego środowiska – m.in. Stanisław Grochowiak, Ernest Bryll, Roman Śliwonik, Miron Białoszewski, Ireneusz Iredyński czy Marek Nowakowski – reprezentowali różne stylistyki i poetyki, jednak łączyło ich doświadczenie powojennego dojrzewania w realiach PRL-u oraz dążenie do autentyzmu i nowoczesnych form wyrazu. Bolek, jako współtwórca dwutygodnika Współczesność, był nie tylko uczestnikiem, ale i jednym z animatorów tej formacji artystycznej.

W odróżnieniu od wielu poetów tego nurtu, którzy eksplorowali groteskę, egzystencjalizm czy dramatyzm społeczny, Bolek skupił się na jednym z najstarszych, ale zarazem najbardziej ryzykownych tematów literatury – miłości.

Poezja czułości

Miłość w poezji Zdzisława Jerzego Bolka nie jest konceptem idealizowanym ani patetycznym. Nie ucieka w banał, nie zadowala się frazesem. To uczucie osadzone w konkretnej, niekiedy surowej rzeczywistości; zmysłowe i duchowe jednocześnie. Bolek – co rzadkie – potrafił mówić o miłości z powagą, ale bez emfazy, z delikatnością, ale bez sentymentalizmu. Jego styl literacki cechuje się precyzją i subtelnością. Wolny wers, którym się posługuje, nie jest wyłącznie zabiegiem formalnym, ale organiczną częścią jego języka poetyckiego.

Krytyk literacki Andrzej Tchórzewski zauważył trafnie, że Bolek nie popada w iluzję nowoczesności rozumianej jako prostackie porzucenie interpunkcji i budowanie „wierszy” z przypadkowych zdań. Jego wersy są świadomie komponowane, pełne niedopowiedzeń, rytmicznych niuansów i emocjonalnych pauz. Unika deklaratywności, pozwalając czytelnikowi na współuczestnictwo, a nie tylko bierny odbiór.

Tomy, które warto znać

Twórczość Zdzisława Jerzego Bolka rozproszona jest w kilku tomach, m.in. Róża, Zapewnienie o miłości, Poza granicę snu, Nim będzie tylko milczenie czy Kiedy kocham. To właśnie w tych zbiorach odnaleźć można esencję jego poetyckiego credo – miłość jako doświadczenie pełne napięcia, tęsknoty, bliskości i kruchości.

Wiersze Bolka często oscylują na granicy jawy i snu, realności i metafory. Jego język nie narzuca się, ale uwodzi. Czułość, z jaką poeta traktuje temat relacji międzyludzkich, wydaje się coraz cenniejsza w dzisiejszym świecie uproszczeń i szybkich emocji. W dobie szybkich komunikatów, uproszczonych uczuć i przesycenia erotyką – jego poezja przypomina, czym jest prawdziwa intymność słowa.

Poeta, którego warto pamiętać

Tragiczna śmierć Bolka w niewyjaśnionym wypadku samochodowym przerwała jego drogę artystyczną w wieku zaledwie 41 lat. Pozostawił po sobie nie tylko dzieło, które wymyka się zapomnieniu, ale i syna – Juliusza Erazma Bolka, również twórcę, który jednak wypracował własny idiom literacki. Dziś, niemal pół wieku po śmierci poety, jego wiersze brzmią zaskakująco aktualnie – może dlatego, że prawdziwe uczucia nie starzeją się nigdy.

Zdzisław Jerzy Bolek zasługuje na ponowne odkrycie. Jego poezja miłości nie jest wyłącznie zapisem emocji – to wyraz odwagi, by być czułym w brutalnym świecie. W świecie, który coraz mniej słucha, warto znów otworzyć jego tomiki i zanurzyć się w ciszy słów, które naprawdę chcą mówić o człowieku.

Andrzej Dębkowski

Fot.: https://agencja-informacyjna.com/zdzislaw-jerzy-bolek-90-lat/

 

 

Plakat
Nowy numer zielonogórskiego kwartalnika „Pasje Literackie”

 

Pasje Literackie

 

Nowy numer zielonogórskiego kwartalnika „Pasje Literackie” to bogaty przegląd twórczości literackiej, refleksji kulturalnych i wydarzeń związanych z życiem literackim regionu. Wprowadzeniem do wydania jest słowo od redaktora naczelnego, Roberta Rudiaka, skierowane do Czytelników. Część literacką otwiera opowiadanie Pauliny Szewczyk pt. Lira 2024, a następnie Grzegorz Gwoździański dzieli się tekstem Pół kroku w nieznane. Wśród najciekawszych pozycji znajduje się rozmowa Grażyny Rozwadowskiej-Bar z Eugeniuszem Kurzawą pt. Poezja to próba zatrzymania czasu, która stanowi refleksję nad istotą twórczości poetyckiej.

Z kolei Maria Jolanta Fraszewska w artykule Przeszłość, która tworzy zielonogórską teraźniejszość porusza temat tożsamości miasta w kontekście jego historii. W dziale relacji z wydarzeń literackich Grażyna Rozwadowska-Bar prezentuje Salon Słowa, natomiast Maria Grażyna Stocik i Brygida Kościucha oferują poetyckie teksty Kamienne tablice i Wiedźma. Wśród opowiadań warto zwrócić uwagę na tekst Alfreda Siateckiego Z władzą lepiej nie zadzierać oraz esej Doroty Szagun Narzędzie wygodne i użyteczne.

Wspomnienie o Włodzimierzu Kwaśniewiczu przygotowali Robert Rudiak, Halinka Bohuta-Stąpel i Piotr Dziedzic, a Dariusz Maciej Bednarczyk dzieli się Pocztówką z Budziszyna/Bautzen. Ciekawe spojrzenie na książkę przedstawia Dorota Wabno w Historii jednej książki, a Julia Jaskowiak prezentuje opowiadanie Dziura w ścianie. W dziale przekładów i gości zagranicznych znajdziemy tekst o Stephenie Paulu Millerze autorstwa Agnieszki Ginko-Humphries oraz jego własne utwory.

Jagoda Lipka publikuje opowiadanie Meszugas, a Kazimierz Jaworski i Bułat Okudżawa podejmują temat języka w poezji. Robert Rudiak informuje o nowym głogowskim almanachu poezji i prozy oraz wydarzeniach literackich, w tym o przyjęciu Roberta F. Barkowskiego do ZLP i działalności klubów literackich. W dalszej części numeru znajdziemy Słownik Pisarzy Lubuskich oraz podsumowanie Gali Literackiej w Zielonej Górze.

W ramach cyklu Sylwetki naszych członków poznajemy bliżej Czesława Perzanowskiego i Aldonę Reich. Robert Rudiak dzieli się refleksją o Żarach w literaturze i malarstwie, a Grażyna Rozwadowska-Bar rozmawia z Władysławem Klępką, którego poezję również zamieszczono. W dalszej części czytelnicy znajdą utwory takich autorów jak Marcin Mielcarek, Elżbieta Dybalska, Dorota Wabno, Władysław Edelman, Julia Mrozek, Hanna Bilińska-Steciszyn, Halinka Bohuta-Stąpel oraz Joanna Turakiewicz-Pietras.

Numer zamyka relacja z Wawrzynów Lubuskich 2024 oraz zapowiedź I Wiosennych Targów Książki Zielonogórskiej, podkreślając żywotność i rozwój lokalnego środowiska literackiego. To wydanie kwartalnika stanowi wartościową dokumentację współczesnej literatury i kultury regionu.

 

https://www.zlp.zgora.pl/pismo-pasje-literackie/numery-pisma

 

 

Plakat
Andrzej Dębkowski

 

Sztuka ostrza satyry i barwy absurdu 

 

14 maja 2025 roku o godzinie 18.00 w Galerii Collage Domu Kultury w Zelowie odbyła się wystawa jednego z najciekawszych i najbardziej rozpoznawalnych twórców polskiej sztuki satyrycznej – Sławomira Łuczyńskiego. To wydarzenie, choć lokalne, miało rangę spotkania z artystą o światowej sławie i dorobku, który przekracza granice nie tylko państw, ale i konwencjonalnego myślenia o sztuce jako wyłącznie estetycznym doświadczeniu. To, co bowiem Łuczyński proponuje w swojej twórczości, to nie tylko obraz – to diagnoza społeczna, intelektualna prowokacja i lustrzane odbicie naszych codziennych absurdów. To sztuka, która nie podlega jednowymiarowej interpretacji – uderza celnie, ale nie bez czułości. Śmieszy, lecz zawsze w cieniu uśmiechu kryje się refleksja.

Twórca o ostrym piórze i szerokim spojrzeniu

Urodzony w 1953 roku artysta, przez dziesięciolecia konsekwentnie budował swój niepowtarzalny styl. Jest laureatem aż 84 nagród i wyróżnień w międzynarodowych konkursach rysunku satyrycznego i 67 w konkursach krajowych – liczby te są dowodem nie tylko na rozpoznawalność, ale przede wszystkim na siłę przekazu jego prac. W uznaniu dla jego działalności artystycznej został wyróżniony przez Stowarzyszenie Polskich Artystów Karykatury (SPAK) dwukrotnie Małym Erykiem (w 1998 i 2000 roku) oraz Dużym Erykiem w 2002 roku. W 2001 roku otrzymał odznakę „Zasłużony Działacz Kultury”, a w 2014 – „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Wyróżnienie od Ruchu „Piękniejsza Polska” z 2013 roku – za „tworzenie piękna, którym możemy szczycić się przed światem” – jest szczególnie wymowne, bo piękno, które tworzy Łuczyński, nie jest pięknem oczywistym. Jest pięknem inteligencji, trafnej metafory, konceptu – i właśnie dlatego wymyka się modom i powierzchownym ocenom.

Łuczyński – artysta społecznego niepokoju

Wystawa w Zelowie była próbą retrospektywnego spojrzenia na twórczość, która przez lata ewoluowała, ale nie straciła swojej ostrości. Łuczyński jest rysownikiem, którego trudno zaszufladkować. Z jednej strony – satyryk, o zmysłach wyczulonych na społeczne mechanizmy, niesprawiedliwości, narodowe przywary i obyczajowe dziwactwa. Z drugiej – malarz, świadomy koloru, przestrzeni i symboliki, z wykształconym warsztatem plastycznym, który często wykorzystywał jako kontrapunkt dla humorystycznej treści.

Jego kreska – pewna, syntetyczna, oszczędna – nie potrzebuje nadmiaru. Wręcz przeciwnie – minimalizm formy pozwala na maksymalizm treści. W każdej z prac obecny jest element intelektualnej gry: żartu, przewrotności, gry znaczeń. A przy tym nie ma w tej twórczości śladu taniego moralizatorstwa – Łuczyński nie wytyka palcem, nie karze, lecz raczej delikatnie popycha odbiorcę w stronę zadumy, w której śmiech i wstyd bywają nierozłączne.

W Zelowie pokazano przekrojowy zestaw prac – od klasycznych rysunków satyrycznych, przez bardziej malarskie, ekspresyjne kompozycje, aż po prace najnowsze, w których artysta sięga po metaforę znacznie subtelniejszą, niemal poetycką. Wspólnym mianownikiem pozostała jednak ostrość spojrzenia. To, co uderza w pracach Łuczyńskiego, to niezwykła aktualność – choć wiele z nich powstało lata temu, odnoszą się one wciąż do tych samych społecznych mechanizmów: pogoni za pozorem, hipokryzji, medialnej papki, konsumpcyjnego zagubienia. „Pokazuje to, co się dziś liczy – nie to, co ważne, tylko głupie, nieistotne sprawy, błahostki…” – mówił sam artysta w jednym z wywiadów. I rzeczywiście – jego prace to krzyk rozsądku w świecie zalanym przez miałkość.

Dziedzictwo i międzynarodowy rezonans

Rysunki Łuczyńskiego publikowane były w kilkudziesięciu gazetach i czasopismach w Polsce i za granicą – w Wielkiej Brytanii, USA, Francji, na Ukrainie, w Czechach i na Słowacji. Współpracował z takimi tytułami jak „Szpilki”, „Wprost”, „Angora”, „Gazeta Kulturalna” (z którą związany jest do dziś), a jego prace można znaleźć w licznych publikacjach książkowych, takich jak „Karykaturzyści polscy”, „Polska karykatura portretowa” czy „Panorama literatury polskiej XX wieku”. Szczególnie istotna jest obecność jego dzieł w zbiorach Muzeum Historii Nowoczesnej w Paryżu – to miejsce, które stało się swoistym archiwum intelektualnego i artystycznego dziedzictwa XX i XXI wieku. Obecność tam prac Łuczyńskiego mówi więcej niż niejedna recenzja – to dowód, że jego język wizualny i sposób myślenia o świecie ma charakter uniwersalny.

W 2019 roku artysta wystąpił ze Stowarzyszenia Polskich Artystów Karykatury, którego był wieloletnim członkiem i wiceprezesem. Decyzja ta – symboliczna – miała zapewne wymiar nie tylko organizacyjny, ale i ideowy. Łuczyński pozostał niezależny – i jako twórca, i jako komentator życia społecznego. W czasach, gdy satyra bywa tłumiona lub upolityczniana, jego postawa nabiera szczególnego znaczenia.

Estetyka absurdu, metafizyka groteski

Nie sposób nie wspomnieć o tym, że Łuczyński – choć często nazywany „rysownikiem” – jest również malarzem. Jego obrazy – mniej znane, rzadziej eksponowane – to osobny rozdział w jego twórczości. Często sięgał w nich po symbolikę religijną, mityczną, po elementy danse macabre. Te malarskie refleksje nad przemijaniem, śmiercią, znikomością i moralnym zamętem współczesności nie tracą kontaktu z jego rysunkowym dorobkiem – przeciwnie, wzmacniają go i pogłębiają. Malarstwo Łuczyńskiego to groteska metafizyczna – coś pomiędzy Boschem a Gombrowiczem.

To zresztą charakterystyczne dla jego stylu: artysta nie zamyka się w jednej konwencji. Żongluje kodami kulturowymi, gra z ikonografią, tworzy dzieła, które można odczytywać na wielu poziomach. Jest jednocześnie autoironiczny i głęboko przejęty. Jego sztuka balansuje pomiędzy komizmem a tragizmem, niczym błazen, który wie więcej niż król.

Epilog ze śmiechem przez łzy

Wystawa w Zelowie była czymś więcej niż tylko prezentacją dorobku wybitnego artysty. Była przypomnieniem, że sztuka może być głosem rozsądku, formą protestu, ale też terapią zbiorową. W świecie, w którym coraz trudniej o rzeczową refleksję, rysunki Sławomira Łuczyńskiego okazują się nieocenione – nie jako pocztówki ze świata absurdu, ale jako przewodniki po nim.

Trudno powiedzieć, czy po tej wystawie widz wychodził bardziej rozbawiony, czy zasmucony. Jedno jest pewne – nie wychodził obojętny. A to dziś najrzadsza i najcenniejsza z artystycznych wartości.

Andrzej Dębkowski

Obraz: ©Sławomir Łuczyński