Nowości książkowe

 

 

Plakat

 

 

Plakat

Tadeusz Zawadowski

 

Zmagania Olgi Lalić-Krowickiej z demonami

 

Olga Lalić-Krowicka to postać powszechnie znana w literaturze polskiej i nie tylko. Jest ona autorką blisko 20 książek zarówno poetyckich jak i bajek oraz dramatów, które tłumaczone były na kilkanaście języków, w tym na angielski, niemiecki, słowacki, białoruski, litewski i na większość szeroko rozumianych bałkańskich. Sama jest również tłumaczką i to dzięki jej tłumaczeniom ukazało się wiele książek polskich autorów w tych właśnie krajach. Olga ma pochodzenie polsko-serbskie, ale urodziła się na terenie obecnej Chorwacji. Jako dziecko była świadkiem okrucieństw, jakich nie oszczędziła jej przewalająca się przez te tereny wojna domowa; na jej oczach runął pod naporem bomby rodzinny dom. Taka trauma musi odcisnąć swoje piętno na człowieku, zwłaszcza na tak wrażliwym jak przyszła poetka. Twórczość Olgi znam od lat i z łatwością odnajduję w niej ślady tamtych ran.

Leżą przede mną jej dwa najnowsze tomiki poetyckie: jeden serbsko-polski wydany w Belgradzie pod tytułem Opowiadaj mi o świecie i drugi wydany w Warszawie pt. Sznycel i filozofia róży.

Ten pierwszy to zbiór wierszy, który autorka podzieliła na trzy części, poprzedzone wierszem Modlitwa do Anioła Stróża. Pełni on w tej książce funkcję prologu, jakby pewnego drogowskazu, który naprowadza czytelnika na wskazane przez poetkę tory: Aniele, Aniele, Aniele,? / Ty, Ty, Ty / chroń skrzydłami Swymi / cierpienia tych, / którzy wśród kwiatów / odnajdują łzy. Poetka celowo używa powtórzeń, chcąc w ten sposób podrażnić czytelnika, wyostrzyć jego wrażliwość. Druga część to też zaledwie trzy wiersze, ale za to jak przejmujące... Przytoczę fragment z zatytułowanego Ziemia to tylko nieznany grób: (...) walczą odważni chłopcy / giną i kochają / a ty niebo zabierz wszystko / żeby już nikt nie cierpiał (...).

Druga część to 6 wierszy adresowanych do Boga, stanowiących formę modlitwy poetki o ocalenie Dobra, zarówno w otaczającym ją świecie, jak i w niej samej. Tragiczny w swej wymowie jest wiersz kończący tę część pt. Światło: (...) wiem że upadnie świat / Ale po to jest Wielki Dzień żeby wstał (...) . – Tragiczny ale przecież i dający nadzieję...

Trzecia, najobszerniejsza część, to prawie sześćdziesiąt stron poezji o charakterze egzystencjalnym. Dużo w nich bólu i odniesień do przeszłości: rzeczywistość z okruchów przeszłości / buduje pomnik („Pomnik”, s. 66). Mnie osobiście bardzo utkwił w pamięci wiersz pt. Mężczyzna w płaszczu przychodzi tylko pod niebem ze strony 64: za dużo czerwonych gwiazd / za mało białych aniołów / i znowu k. przychodzi z bukietem goździków.

Dużo w tych wierszach niezgody na panującą znieczulicę w stosunku do ludzkich tragedii: gdy opowiadał / o własnej tragedii / pękała / ze śmiechu („Europejskie haiku”, s. 96). Poetka nie godzi się na taki stan rzeczy: (...) w moim sercu mały partyzant / Strzela rzuca ucieka szuka („Ukryty wiersz”, s. 80); czuje się w nim zagubiona i samotna: (...) Sama jestem. Ogarnięta przez „nic” („Witam”, s. 68).

Drugi tomik to niemal jeszcze ciepły od farby drukarskiej quasi poemat liryczny pt. Sznycel i filozofia róży. Jego kompozycja jest dość swobodna, zaś autorka skupia się przede wszystkim na opisaniu doznań i  wrażeń opisanych z perspektywy własnego doświadczenia. Podzieliła go na 12 rozdziałów, a  każdemu nadała oddzielny tytuł. Zawierają one wiersze układające się w pewną całość powiązaną wspólnym tematem. Łączy je również ból, który jest niemal wszechobecny w tej poezji. To on jest jej spoiwem. Pojawia się nawet w chwilach i miejscach najmniej spodziewanych. Nie trudno się temu dziwić po doświadczeniach poetki, o których pisałem na wstępie. Ich obraz powraca jak zła mantra: mój dziesięcioletni chłopiec / mający na imię Ból / chyba chce powrócić, tam skąd wyszedł / czyli z mojego wnętrza (s. 8). To one w dużej mierze inspirują ją do pisania: gdyby nie ból / to nie byłoby weny (...) rana ranie mówi / że jesteśmy ludźmi (s. 12).

W wielu wierszach Olgi Lalić-Krowickiej pobrzmiewają echa wojny bałkańskiej; są jak zły sen, który budzi w środku nocy i tuła się po duszy za dnia: dzięki za drabinę / sprowadzającą mnie z niebios na pole minowe (s. 22). Wojenne rekwizyty pojawiają się nawet przy opisywaniu osobistych relacji: strzelaliśmy do siebie ja chorym mózgiem ty rozsądkiem (s. 22). Autorka Sznycla i filozofii róży pragnie obudzić się i więcej nie myśleć o wojnie: obudź się obudź miła / żebyś za dużo nie  śniła (s. 61); odnaleźć w otaczającej ją rzeczywistości, ale zderza się z murem niezrozumienia i wrogości: nikt nie pyta czy się boisz / każdy wierzy że upadniesz (s. 56).

W chwilach zwątpienia w ludzi przywołuje w wierszach obraz swojej matki i słonecznej Dalmacji, w której się urodziła. Szuka ocalenia w miłości: kiedy ujrzałam wnętrze twych oczu / odwróciłam sen ku jawie (s. 27) i w poezji, ale i ona czasem niesie zwątpienie: wierzyłam słowom / wierzyłam literom / ale nie wierzyłam w poezję (s. 54).

Poezja Olgi Lalić-Krowickiej jest przepełniona bólem i mirażami tragicznych doświadczeń z dzieciństwa. Nie pisze o nich wprost, ale są one na tyle wyraziste, że czytelnik nie ma problemów z ich odczytaniem. Zwłaszcza, że i dzisiaj tuż za naszymi granicami giną ludzie, a w najlepszym razie tracą dobytek życia. Wojna zawsze niesie zniszczenie, zwłaszcza w ludzkich sercach i pozostaje w nich na długo po jej fizycznym zakończeniu. Zmienia psychikę, sposób widzenia świata i utrudnia odnalezienie się w nim na nowo. Stąd też wiersze zawarte w obu omawianych zbiorach pełne są tragizmu, który podkreśla również forma zapisu. Autorka często stosuje rwaną – niczym odłamki bomb – frazę, powtórzenia, które mają za zadanie skupienie na sobie szczególnej uwagi czytelnika, czy też zamiast pełnych zdań zaledwie ich imiesłowy. Są to książki, których lektura rozbudza w nas ludzką wrażliwość i niezgodę na zło. Stąd też polecam gorąco ich lekturę.

Tadeusz Zawadowski

 

________________

Olga Lalić-Krowicka, Prićaj mi o svetlu. Opowiadaj mi o świetle. Belgrad 2021, s. 102.

Olga Lalić-Krowicka, Sznycel i filozofia róży. Wydawca: Złota Kolekcja. Warszawa 2023, s. 64.

 

 

Plakat

prof. Kazimierz Świegocki

 

Przesłanie dla ludzkiego świata

 

Andrzej Dębkowski zatytułował swój nowy tom wierszy znamiennie: „...na ziemi jestem chwilę...”. Tytuł ten sugeruje problematykę  metafizyczną, eschatologiczną. I istotnie z taką mamy tu do czynienia na licznych stronach tej książki. Już w pierwszym wierszu czytamy: Każdego ranka budzę się w milczeniu (...) / Chcę wtedy pytać o wszystko, co istnieje od początku / od pierwszego znaku (...). Ale zakończenie wiersza jest optymistyczne, bowiem w nocy budzi mnie spadający z nieba ogień. A ten żywioł jest tu symbolem grozy i zniszczenia. Podobnie też studnia szczęścia okazuje się być wodą z zatrutego źródła. Mamy więc do czynienia ze światem, w którym trudno o oazę spokoju i sensu. Tutaj bowiem strach wiedzie gniewu, / gniew do nienawiści, / nienawiść prowadzi do cierpienia. W tym świecie Wieczorami, / przeświadczeni o własnej nieomylności / zagubieni w codziennej tułaczce / ostatni ludzie/ błądzą po omacku / i spękanymi wargami spijają krew z liści piołunu.

Drugi z kolei wiersz, z którego pochodzą ostatnie cytaty, kończy się trochę zaskakująco, jak gdyby zapowiadając ocalenie dla błądzącego świata: O świcie / kościoły, cerkwie i meczety / rozbłysły kopułami świateł.  Może to wyraz nadziei na odrodzenie się religijnej postawy w naszych zlaicyzowanych, ateistycznych spełnieniach i całej zachodniej cywilizacji? Wszak bynajmniej nie religijny, lecz mądry francuski pisarz i intelektualista André Malraux miał powiedzieć, że XXI wiek będzie religijny, albo go w ogólnie nie będzie. „Religijny” nie znaczy koniecznie chrześcijański. Może to być również islam. Każda religia niesie bowiem optymistyczne przesłanie dla ludzkiego świata na kształt cywilizacji.

Pełen cywilizacyjnego pesymizmu jest też trzeci wiersz tomu, jeden z najlepszych – „Skrzenie”. A zaczyna się niepokojąco: Zło nadchodzi znienacka. / Niebo ma wtedy kolor / zgniłej purpury. / Trudno nawet określić, jaka to pora dnia / tygodnia, miesiąca, / roku (...) / Coraz mniej zależy od nas. / Oderwani od idei, / wpatrujący się w blady płomień wiary, / zastanawiamy się, / gdzie ten czas, kiedy do oczu napływały łzy / młodości. A tymczasem (...) Dookoła fałszywe prawdy –

stają się twarde i służą już tylko mamieniu. / Gazety drukują kolumny ze skandalami. / Sklepy z porcelaną obłudy / proponują nam rozbite naczynia – / pochodzące z dynastii „Money”. I dalej czytamy gorzkie słowa prawdy o naszym obecnym czasie: Ta ziemia pochłonęła całą krew świata, / wyssała ją krwioobiegu / liści, drzew i traw. W tym fragmencie „świat” oznacza rzeczywistość będącą kosmosem praw gwarantujących ład powszechny, także moralny i społeczny. Natomiast „zżera” to nasza ludzka, cywilizacyjna rzeczywistość, będąca ślepym odstępstwem od tamtej, wręcz jej tragiczny, być może, zaprzeczeniem. Dlatego  Dobry sen dobiega końca, / budzimy się / w rzeczywistości wstydu. Można tu dodać: aby tylko wstydu!

W następnym bowiem wierszu „Nasza obecność” czytamy o stanie oblężenia naszych umysłów / konwulsjami nieprawdy. A gdzie ginie prawda, tam świat pogrąża się w aksjologicznej pustyni, w której nie można odróżnić światła od ciemności, dobra od zła. I tak stajemy się udziałowcami / kłamstwa własnej tożsamości.

Wiersz „Bez powodu”, chyba najlepszy z całego zbioru pod względem artystycznym, zawiera też najpiękniejszą strofę, która jest odpowiedzią na treść pierwszej strofy, w której poeta zwierza się z intencjonalnej próby odbycia podróży do życia, aby wiedzieć jak to jest / zostawić za sobą wszystko. Czytamy przejmujące słowa pełne urzekającej melancholii: Teraz, na zboczu góry zwątpienia, / w tajemnicy przed nadlatującą kometą, / myślę o gwiazdach, które świecą / na Drodze Mlecznej / i o niezdmuchniętych świecach, / dopalających się w murach / średniowiecznych katedr. Słowa te przechodzą następnie w zadziwiający monolog własnej tożsamości naznaczonej przemijaniem: Gdybym mógł mieć jeden dzień więcej... / Na sen, / na radość, / na miłość, / na pożegnanie. Życie człowieka nie układa się ściśle według jego woli. Czasu życia nie daje się ująć w karby. Nie my nim, lecz on nami steruje w niepojęty sposób. Jednakże nie jesteśmy wobec niego całkowicie bezradni. Co prawda, Czas nie jest odpoczynkiem, / ani snem, ani śmiercią, ani popiołem... Czym może więc on jest? Otóż czymkolwiek by był, to nie jest naszym przyjacielem. Skoro nie możemy uniknąć jego wyroków, to pozostaje nam wobec niego zachować spokój i stać wyniośle, patrząc na świat przeniknięty jego prawem. Stoję spokojnie i rozglądam się / po tych wszystkich wzgórzach, / których nie zaznałem / i na których nigdy nie byłem. Ale w tej postawie, która w istocie sytuowałaby nas w samotności, jest egzystencjalna przestrzeń wolności, która niweluje bezwzględność i fatalność czasu. A tę przestrzeń wolności daje nam miłość. Oto przejmująca strofa: Kiedy umrę, nie stój nad moim grobem / zbyt długo, lepiej zamknij oczy i przypomnij / sobie te chwile razem spędzone w sadzie, / pełnym oliwek i tajemniczego piękna.

I ostatni dwuwiersz: Na szczycie poczułem ciepło pomarszczonej / upływającym czasem dłoni. Tak więc od czasu i śmierci uwalnia nas miłość – ta największa z trzech kardynalnych cnót. Większa od wiary i nadziei. Ale rzecz w tym, że w świecie rzeczywistym, a nie jedynie intencjonalnym, znajduje się ona w zaniku: Norwidowe miłowanie / gdzie okruch chleba, jak opłatek / jest dzisiaj mniej ważne, / niż niepewność, która nie pozwala / podać ręki obcemu człowiekowi. Taka sytuacja prowadzi do egzystencjalnego lęku niepewności, zacierającego granicę między życiem a śmiercią: Boję się umierać, / bo nie wiem, czy ziemia, po której chodzę, / jest jeszcze moja. (...) Ale dookoła smutek / pachnie naparem jesiennych pomruków...

Cały tom przenika dojmująca nuta pesymizmu, zniechęcenia do świata, w którym żyjemy Jest to pesymizm nie tyle idący z metafizycznych przesłanek, co z zagrożenia naszej cywilizacji kłamstwami tych, którzy z racji siły władzy nad nią, je rozsiewają, aby władzę swoją umocnić. Są to politycy i ich mocodawcy. Tak możemy odczytywać sens wielu wierszy, chociaż autor nigdzie nie używa wprost politycznej terminologii.

Przed oczami czytelnika jawią się raczej obrazy społecznej rzeczywistości, jako stanu kondycji ludzkiej jako takiej. I to nadaje tej poezji wymiar uniwersalny. Nieprzypadkowo pojawia się w pewnym miejscu postać Cypriana Kamila Norwida, wielkiej moralisty poetyckiego, bowiem tom Andrzeja Dębkowskiego stanowi jakby ukryty pod poetycką osłoną moralitet adresowany do współczesnego świata. Jest wołaniem o prawdę. Tak, jak u Norwida.

„...na ziemi jestem chwilę...” – tak brzmi tytuł tomu. Ale czy nie ukrywa on intencji, aby ta chwila zasługiwała na trwanie wieczne, jak to jest w „Fauście” Goethego? A taka rangę metafizyczną może jej dać tylko prawda moralna. Ona bowiem nadaje temu, co ulotne w czasie, status ponad czasowy.

Do takich refleksji doprowadziła mnie lektura tomu wierszy Andrzeja Dębkowskiego. Zdaję sobie doskonale sprawę, że tom też można zapewne odczytać również inaczej. I dobrze, że tak jest. Świadczy to o jego wieloznaczności, która jest jedną z ważnych cnót prawdziwej poezji.

prof. Kazimierz Świegocki

 

 

Plakat

Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi zaprasza

 

31. edycja Nagrody Złoty Ekslibris

 

Zgłoszenia do 31. edycji Nagrody Złoty Ekslibris Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi.

W 2023 roku odbędzie się 31. edycja Nagrody Złoty Ekslibris Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi.

Nagroda przyznawana jest w pięciu kategoriach: Najlepsza Książka o Łodzi, Najlepsza Książka o Ziemi Łódzkiej, Najlepsze Wydawnictwo Albumowe o Łodzi, Najlepsze Wydawnictwo Albumowe o Ziemi Łódzkiej, Najlepsza Powieść o Łodzi i Ziemi Łódzkiej.

Biblioteka zaprasza autorów, wydawców i czytelników do zgłaszania publikacji do tej Nagrody. Jury oceniać będzie poziom merytoryczny i edytorski publikacji wydanych w roku 2022.

Zgłoszenia będą przyjmowane do dnia 31 marca 2023 roku.

Zgłoszenia można złożyć w sekretariacie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w godz. 8.00-15.00 (poniedziałek – piątek) lub przesłać na adres Biblioteki (90-508 Łódź, ul. Gdańska 100/102) z dopiskiem „Złoty Ekslibris”, a także przesyłać pocztą elektroniczną na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..

Regulamin Nagrody zamieszczony jest na stronie wbp.lodz.pl w zakładce „Nagroda Złoty Ekslibris” (https://www.wbp.lodz.pl/regulamin-zloty-ekslibris.html).

 

 

Plakat

Stefan Michał Żarów

 

Odhumanizowanie bytu

 

 Człowiek jest nieustannym stawaniem się

Bez ustanku rozwija się

Nakazy etyczne wyznaczają dla niego szlaki tego rozwoju

Postępując wedle nich, człowiek odzyska samego siebie

i wzbogaci się o wewnętrzną prawdę

prof. Józef Tischner

    

Pandemia obnażyła dysfunkcję i głębokie podziały cywilizacyjne naszego globalnego świata.  Globalizacja spowodowała, że świat się skurczył, a w swej aktywności szczególnie w ostatnich dwóch dekadach stał się światem galopującym z dominacją związków metropolitarnych i mega miastami z ogromnym skupiskiem mieszkańców. Przez to jest bardziej podatny między innymi na różnego rodzaju pandemiczne kryzysy jak również na militarne zagrożenia. Z rezerwą i pewnym wewnętrznym wyparciem dociera do nas odczucie globalnego spowolnienia gospodarczego, a w pełnym blasku składane obietnice w programach naprawczych czy wręcz ,,rewolucyjnych” mają za zadanie zapobiec kryzysowi. Programy rozwoju w tym socjalne daniny mają zapewnić nam szybki powrót na ścieżkę rozwoju, a wręcz powszechnego dobrobytu. Nadal jednak nie przebija się do powszechnej świadomości niezmienność praw rządzących ekonomią. Wirus obnażył nierówności i dyskryminację wręcz uwypuklił nowy apartheid. Czy jesteśmy świadomi jeszcze większej tragedii wynikającej z ewentualnego zmarnowania doświadczenia wynikającego z przeżytej sytuacji. Żyjemy w okresie przyspieszonych przeobrażeń technologicznych i kreowania wirtualnych płaszczyzn. Na ile wpływa to na zmiany kulturowe i system wartości w dobie powszechnego relatywizmu.

Globalizm konsumpcji

Współczesnym zagrożeniem na wielu płaszczyznach jest powszechny konsumpcyjny tryb życia i biurokratyzm życia społecznego. Prowadzi to do totalnego zarządzania człowiekiem ograniczając wolność i indywidualność jednostek. Zatem czym jest współcześnie życie człowieka w dobie rozprzestrzeniającej się dominacji informatyzacji, które zdefiniowałbym jako jednostkowy zespół informacyjnie-użyteczny. Czy uwarunkowany systemem wszechobecnego megakapitalizmu, niosącego odhumanizowanie, oczekuje ludzkiej bezinteresownej aktywności, dominującej jeszcze w minionych dwóch stuleciach. Cywilizacja zachodnia mająca swoje podwaliny w czasach antycznych, promująca humanizm zdominowana została w ostatnich dziesięcioleciach przez władztwo skoncentrowane w czterech zasadniczych ośrodkach decyzyjnych: banki ze swoim karkołomnym systemem finansowym, korporacje – zasoby i oddziaływanie na środki produkcji, agencję ratingowe z publikacją swoich u warunkujących analiz i ocen oraz ogólne dostępne mega portale elektroniczne. Te cztery ośrodki zasadniczo wpływają coraz powszechniej na zglobalizowaną gospodarkę a pośrednio na osłabianie systemu demokratycznego to one zasadniczo dookreślą rolę jednostki z jej marginalną wirtualną autonomią. Podstawowym narzędziem, którym się dysponują oprócz środków klasycznego przekazu, staje się upowszechniony a wręcz nieograniczony dostęp do elektronicznych form oddziaływania - cyberprzestrzeni. Nową klasą uciskaną nie są, jak bywało w przeszłości chłopi czy robotnicy, lecz jednostki w szerokim spektrum oddziaływania. W dużej mierze nie jest uwarunkowane to miejscem zamieszkania czy statusem społecznym, lecz negacją tradycyjnych norm moralnych i obyczajowych, religijnych, rodzinnych opartych na autorytecie. Przemiany we współczesnym świecie również wpływają negatywnie na integralny rozwój osobowości człowieka, promowanie postaw konsumpcyjnych i kultury posiadania, wykluczenie elektroniczne, odwrót od zasad etycznych, przemoc w różnorakich jej przejawach oraz powszechniejszy terroryzm w tym i terroryzm państwowy. Sprzyja to budowaniu cywilizacji śmierci. Prowadzi do osłabienia poszanowania godności, budowaniu wolności, odpowiedzialności, wrażliwości i tolerancji. Powrót do uniwersalnych wartości, wiara w piękno i dobro i umiejętność przekazywania tych zasad następnym pokoleniom to wyzwanie, przed którym powinien stać współczesny człowiek.

U progu hipernowoczesności

Człowiek jako istota żyjąca posiadająca logos jest częścią świata i jako istota realizuje się we współpracy ze światem, to on stanowi istotny element egzystencji. Człowiek wzrasta w nim projektuje i organizuje go.  Ale jak pisał Martin Heidegger potrzeba do tego jest aprioryczna wrażliwość, czyli nastrój. Świat to przestrzeń stwarza możliwości przekraczania siebie, poprzez jej modelowanie. W tym świecie człowiek egzystuje współpracując z innymi tworząc świat - światów możliwych, projektując go. Obecnie żyjemy w epoce dziejowych zmian, mentalnie pozostajemy epigonami przeszłości, bardziej lub mniej świadomie płynąc nurtem wyżłobionym przez płynną ponowoczesność. Idee, które ukształtowały naszą osobowość nadal wywierają istotny wpływ na ogląd i spostrzeganie otaczającej nas rzeczywistości. Czy mamy wewnętrzne odczucie kształtowania kultury dwudziestego pierwszego wieku, stojąc wobec wyzwań rozwoju nauki i wymuszonych, na ile obudowujemy kulturowo rozpowszechniający się model homolektronicusa. Odwołam się do Józefa Tischnera, który rozwinął idee myślenia według wartości i podkreślał, że ,,Człowiek jest nieustannym stawaniem się. Bez ustanku rozwija się. Nakazy etyczne wyznaczają dla niego szlaki tego rozwoju. Postępując wedle nich, człowiek odzyska samego siebie i wzbogaci się o wewnętrzną prawdę”. Jak pisał Jorge Luis Borges w zbiorze opowiadań ,,Księga piasku” (hiszp. El libro de arena), Jesteśmy swoją pamięcią, chimerycznym muzeum zmiennych kształtów, stosem potłuczonych luster”. Nasz zbiór zwany potocznie biblioteką mózgu zawiera nie tylko to co było, to czego doświadczamy w danej chwili, ale również to czego nigdy nie będzie, bo nasze indywidualne ograniczenia, nieuwaga lub brak finezji nie pozwolą na dostrzeżenie tego co umknęło lub umknie nam bezwiednie. Inaczej ujmując rywalizacji dwóch sprzecznych danych doświadczanej realności tu i teraz z całą papką wirtualnego odniesienia. Sens istnienia we współczesnym świecie w czasie gwałtownego wzrostu konsumpcji informacji przytłacza jej nadmiarem. Na co dzień obcujemy z technologią informacyjno-komunikacyjną. Pomimo tak nadmiernego serwowania ogromu informacji, jej nagromadzonego zasobu nadal w zasadzie odczuwamy jej brak. Nadmierne chłoniecie tych zasobów powoduje przeciążenia prowadzące do informacyjnej apatii. coraz powszechniejsza indywidualizacja przekazu prowadzi do tworzenia kultury wirtualnych mikrostruktur poprzez tworzenie grup tematycznych.  Wpływa to na wyalienowanie społeczne, powstawanie nowej mentalności i osobowości współczesnych jednostek. W konsekwencji może to powodować rozbicie dotychczasowych struktur i powstawania nowych modeli oddziaływania, należy jednak nadal mieć na uwadze, że wymaga to opracowania adekwatnych zasad regulacji informacji. Przeobrażenia społeczne powstające wyniku zjawisk informacyjnych zyskają nowe terminy ich określenia. Można je nazwać ekonomią informacji, a użytkownika i zarazem konsumenta tych informacji homoelektronikusem. Termin, którego używam od kilku lat w swojej twórczości literackiej jak i w publicystyce. 

Powszechność relatywizmu

Człowiek ze swej natury posiada w sobie tendencję wyjaśniania otaczającej go rzeczywistości w tym szczególnie zjawisk i zdarzeń, z którymi zetknął się każdego dnia. Już Heraklit z Efezu postawił tezę, że wszystko co nas otacza jest tak naprawdę względne i zmienne. Tym samym relatywista uważa, że prawdziwość wypowiedzi w zasadzie winno się oceniać w kontekście systemu i czasie, w którym ono zostało wypowiedziane. Czy zatem wszystkie przekonania i zwyczaje egzystują relatywne. Przeto prawda nie jest absolutna, lecz zmienna i należy od kontekstu kulturowego zwyczajów i przyjętych zasad. Takie podejście powoduje, że jak uważał Benedykt XVI, największym niebezpieczeństwem dla cywilizacji zachodniej jest relatywizm etyczny. Skoro wszystko jest względne i zmienne po prostu płynie to w gruncie rzeczy nic nie jest trwałe. Współczesny człowiek stał się wyjątkowo odważny, czy wręcz ryzykowny w swoim zachowaniu, a szczególnie w przekraczaniu kolejnych granic i obszarów uznanych dotąd za względne tabu. Niewątpliwie wpływ na zmianę zachowania ma ogromny ciągle przyspieszający postęp technologiczny, wymuszający takie, a nie inne postawy, kreowanie indywidualnych wyalienowanych społecznie jednostek. Takim ewidentnym przykładem w całej tkance złożoności problemu jest coraz szerzej propagowana i stosowana działalność online, w tym między innymi - praca online, czyli wykonywanie zleconych czynności na rzecz pracodawcy bez opuszczania miejsca zamieszkania czy pobytu. Drugim przykładem jest – nauka online, bez interpersonalnych kontaktów z rówieśnikami, nauczycielem, wykładowcą bezpośrednim wpływem na odziaływanie jak i kształtowanie środowiska szkolnego czy akademickiego. Jakie zrodzi to skutki i zmiany między innymi w osobowości jednostek ocenimy to w niedalekiej przyszłości. Zapewne znajdą się zwolennicy poglądu, że nie istnieje nic takiego jak stałe wartości, wszystko ulega przeobrażeniom, w zasadzie często jako zupełne zaprzeczenie poprzednich. Czy zatem wszystkie zwyczaje i systemy etyczne są względne w odniesieniu do każdej jednostki w zależności od wyznawanego przez nią systemu wartości. Wówczas należałoby przyjąć, że prawdziwość wypowiedzi czy innych zdarzeń można ocenić tylko w kontekście systemu, w którym to zostało wypowiedziane, a oceny etyczne mogą być pod tym względem jednocześnie fałszywe jak i prawdziwe. Nasuwa się zatem wniosek, że relatywizm objawia się w różnych obszarach funkcjonowania jednostki, ale przede wszystkim w ludzkiej moralności.

Pytanie nie tylko o Europę

Przestrzeń uznanych dotąd powszechnie wartości chyli się ku upadkowi, szczególnie widoczne jest to w Europie, która ulega paraliżowi, poprzez zapaść układu krążenia. Rysujący się na horyzoncie kryzys europejski obejmuje nie tylko obszar gospodarczy, geopolityczny, ale przede wszystkim duchowy. Funkcjonujemy w ,,płynnej ponowoczesności” sprzyjającej procesowi laicyzacji. Niemniej jednak stawiane na przestrzeni dekad tezy, które wydawałoby się, że bytują jako niezmienne wręcz niewzruszone, po czasie stawały się hipotezami. Przeminęły pokolenia liberałów, egzystencjalistów czy marksistów. Z całej tej gamy tez czy raczej plątaniny hipotez ponownie należałoby na nowo odczytać pierwotne źródło, jakim przez wieki była rozumność tradycji chrześcijańskiej, ogólnie ujmując wyrosłej naprawie naturalnym i podbudowie nauk teologiczno-filozoficznych. Jak wskazywał Joseph Ratzinger, odwracając aksjomat oświecenia należałoby powiedzieć: ,,Ten co nie potrafi znaleźć akceptacji Boga, powinien starać się tak żyć i tak ukierunkować swoje życie, jakby Bóg istniał (…) Jest to rada, którą Pascal dawał niewierzącym przyjaciołom. Ja również chciałbym jej udzielić moim przyjaciołom, którzy nie wierzą. W ten sposób nikt nie zostałby ograniczony w swojej wolności, ale wszystkie nasze sprawy znalazłby oparcie o kryterium, których bardzo potrzebują” wskazywał w ,,Europie Benedykta w kryzysie kultur”. Zatem jeżeli nie posiadamy łaski wiary, powinniśmy tak żyć i postępować jak byśmy wierzyli, ma to swoje źródło w prawie naturalnym (ius naturale), które jest w każdym człowieku od początku jego istnienia i wynika z jego natury, a któremu poddany jest każdy człowiek tym samym zobowiązany do jego przestrzegania. Jak zauważył Clive Staples Lewis istnieje ogólna zgodność intuicji moralnych różnych ludów i kultur np. w indyjskim kodeksie Manu, w Księdze Zmarłych, w babilońskim Hymnie Samos, w Analektach Konfucjańskich, w wierzeniach australijskich Aborygenów czy bliskich nam dziełach stoików i platoników. W zasadzie wszędzie tam odnajdujemy potępienie przemocy, zabójstwa, fałszu nakazy zachowania wobec ludzi w podeszłym wieku, małych i słabych, dawania jałmużny cechy bezstronności i uczciwości z pewnymi wyjątkami w niektórych kulturach ludów dzikich.  Generalizując charakterem tego prawa jest podstawowy nie tylko w europejskiej tradycji moralnej postulat: ,, Dobro należy czynić zawsze, ale zależnie od okoliczności, zła należy unikać zawsze i w każdych okolicznościach” (Bonum est faciendum semper, sed non ad semper, malum est vitandum semper et ad semper). Prawo stanowione podobnie jak kultura należy do sfery tworzonej przez ludzi i winno być w korelacji z prawem naturalnym. Ludzka wewnętrzna zdolność rozróżniania dobra od zła, sprawiedliwości od niesprawiedliwości powinna zawierać się w prawach stanowionych.  Zdarza się niekiedy, że ujęte w paragrafach prawo staje się egzekwowanym przez władzę publiczną bezprawiem, jak przestrzegał św. Augustyn ,, Wyzute ze sprawiedliwości państwa są wielkimi bandami rozbójników”. To niezwykle ostre sformułowanie Augustyna znajdziemy również w pierwszej encyklice Benedykta XVI ,,Deus caritas est” (Bóg jest miłością). Obecnie coraz powszechniej kondycja człowieka nacechowana jest ekscentrycznością. Wolność opinii nie może godzić w prawa człowieka, a związana z tym tolerancja, wielokulturowość i poszanowanie poglądów innych musi być obustronna. Pluralizm nie może podążać drogą bezkrytycznego odniesienia do relatywizmu. Czy nadal z godnie z klasycznym poglądem ukształtowanym przez sofistów jak twierdził Pitagoras: ,, człowiek jest miarą wszechrzeczy” i relatywizm jak ujął to Simon Blackburn oznacza on ,,względność prawdy wobec stanowiska osądzającego podmiotu”. Współcześnie postawa relatywizująca wynika z wielowątkowości kultury, która nie posiada punktów o istotnej gamie wpływu, które można by nazwać mianem centrum. Obecne doświadczenia kulturowe zakładają równorzędność, wolność istnienia różnych stanowisk i uznawanie wielu rodzaju rzeczy, czyli wszystkie te pojęcia egzystują równorzędne.

Stefan Michał Żarów

 

Bibliografia:

  1. Św. Augustyn, Państwo Boże, ANTYK, Kęty 1998.
  2. Benedykt XVI, Deus caritas est, TUM, Wrocław 2006.
  3. Simon Blackburn, Oksfordzki słownik filozoficzny, Książka i Wiedza, Warszawa 2004.
  4. Jorge Luis Borges, Księga piasku. Prószyński i S-ka, Warszawa 2006.
  5. Reale Giovani, Historia filozofii starożytnej, Lublin 2012.
  6. J Blaise Pascal, Prowincjałki, Vis-a-vis Etiuda, Kraków 2017.
  7. Joseph Ratzinger, Bóg i świat, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2002.
  8. Joseph Ratzinger, Europa Benedykta w kryzysie kultur, Edycja świętego Pawła, Poznań 2005.
  9. Clive Staples Lewis, Rozważania o chrześcijaństwie, Logos, Warszawa 2002.
  10. Józef Tischner, Alfabet duszy i ciała, Znak, Kraków 2018.
  11. Zbiory własne.

 

 

Plakat

 

 

Plakat

Barbara Medajska

 

Twarze

 

Codziennie mijamy setki, a może i tysiące anonimowych twarzy. Na ulicy, w sklepie, w środkach komunikacji. Widzimy je w gazetach, w magazynach, na bilbordach. Są to twarze anonimowych dla nas ludzi. Albo tych, którzy kuszą nas do zakupu jakiegoś produktu.

W naszym codziennym środowisku może kilka, a może tylko jedna twarz jakiegoś człowieka kształtuje nasze życie. Matka, mąż, babcia – czy może czyjaś twarz zapamiętana przypadkowo? Dlaczego jedne twarze rozpoznajemy, a inne są dla nas anonimowe?

Plakat

Co takiego się stało, że kojarzysz tę czy inną twarz? Czego dokonał ten człowiek, że rozpoznajesz jego twarz od razu, chociaż być może go nie znasz? Dlaczego nie jest dla ciebie być może anonimowy Zbigniew Religa, czy tragicznie zmarły pod kołami pociągu Zbyszek Cybulski?

Zawsze bardzo uważnie przyglądam się twarzom ludzi. Nieraz spotykam ludzi bardzo ciekawych, których jednak nie znam. Żałuję, że są dla mnie anonimowi. Chciałabym poznać tych ludzi, których twarz widzę zaledwie przez chwilę i tylko jeden raz w życiu. 

Zbyszek Cybulski, Zbigniew Religa, Agnieszka Osiecka, Kazimierz Górski, Ryszard Kapuściński, Irena Sendlerowa, Ksiądz Jan Twardowski…

Czy kojarzysz twarz młodego Kazimierza Górskiego? Być może nie, bo stał się bardziej znany po śmierci, lub tuż przed śmiercią. Wtedy media pokazywały jego twarz.

Czy kojarzysz twarz młodej Ireny Sendlerowej ze zdjęcia w czepku pielęgniarskim? Zapewne nie. Bo jej twarz stała się powszechnie rozpoznawalna także dopiero na starość. Wcześniej, jako wielka bohaterka, ratująca ludzi od śmierci, nie była prawie nikomu znana.

Wielu wspaniałych ludzi wywarło ogromny wpływ na moje życie i mogę powiedzieć, że nadal wywierają.

Plakat

We Wrocławiu widziałam peron, na którym zmarł Zbyszek Cybulski. Poznałam także człowieka, który był jego sąsiadem. I lekarza, który wie, że teraz medycyna rozwinęła się na tyle wysoko, że by go uratowano... wielka szkoda. Umarł młodo. Wszyscy zapamiętali jego młodzieńcze rysy i genialne role aktorskie. Twarz Cybulskiego jest symbolem polskiego kina. 

Zbigniew Religa, człowiek, który walczył o zdrowie innych, a sam przegrał walkę o własne życie. Dlaczego? Jak wielkiej pokory uczy nas jego twarz. I tego, że ciało jest kruche, że nie zawsze da się kogoś uratować.

Patrzenie na ludzkie twarze to dla mnie także forma przebywania z tym człowiekiem. Nie ważne, czy żyje, czy nie.

Ryszard Kapuściński. Genialny reportażysta. Nigdy nie zapomnę spotkania, które odbyło się po jego śmierci w Muzeum Literatury z jego przyjaciółmi. Jedna z osób opowiedziała, jak dzielił się własnymi pieniędzmi z potrzebującymi studentami. To nie był gołosłowny człowiek sukcesu „otwarty na cały świat”, jakich pokazują nam niekiedy media, on naprawdę pomagał innym, pomagał konkretnie, bez zbędnych słów.

Plakat

Pamięć o człowieku mówi nam o tym, jaki był. Pisarzy jest wielu, podróżników także, ale niewielu jest ludzi życzliwych i wrażliwych. Tak samo jak wielu jest lekarzy, lecz niewielu jest takich, którzy zaryzykują wszystko żeby ratować czyjeś życie.

Ksiądz Jan Twardowski był bardzo skromnym człowiekiem. Chodził w jednej sutannie, mówił bardzo cicho. Tak bardzo cicho, że kiedy odprawiał Mszę Świętą, trzeba było znieruchomieć, aby go dobrze usłyszeć. Jednak jego poezja, chociaż wcale nie uważał się za poetę a za piszącego księdza, jest bardzo wartościowa, a sentencja „spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” działa na emocje każdego. Takich genialnych zdań napisał więcej.

Plakat

Irena Sendlerowa. Wielka, cicha bohaterka. Zazwyczaj twarze starszych kobiet wzbudzają w nas litość, a nawet smutek. Są całe poorane zmarszczkami, przypominają nam o starości, której nie chcemy, której się boimy. Inaczej jest z nią. Jej twarz to twarz dobrej babci, to twarz kogoś szczęśliwego. Dlaczego? Może dlatego, że „wielkość człowieka polega na jego postanowieniu by być silniejszym niż warunki czasu i życia”, jak napisał Albert Camus. Irena Sendlerowa była wielka, bo oddała swoje życie innym ludziom i to w czasach kiedy wiązało się to z ryzykiem poniesienia śmierci, torturowaniem, mordowaniem całych rodzin. Codziennie, po kilka razy dziennie narażała się na śmierć, walcząc o ratowanie sierot żydowskich od śmierci.

Kazimierz Górski, lwowiak, trener wszech czasów. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Niestety pośmiertnie. Wcześniej żył z bardzo skromnej emerytury, w biedzie, nie mając na leki.

Plakat

Warto się zastanowić nad tym jak żyją naprawdę wielcy ludzie. I dlaczego ludzie tak uczciwi, wspaniali, kształtujący nasze moralne postawy są tak długo, niekiedy prawie aż do śmierci anonimowi? Czy skromność to wróg naszych czasów, w których wystarczy zrobić coś idiotycznego, aby stać się rozpoznawalnym z twarzy, trafić na pierwsze strony gazet i magazynów? Czyje twarze obecnie rozpoznajemy od razu? Czy twarze, które przynoszą niewyobrażalny wstyd i hańbę, czy sławę Polsce?

Kiedy umiera kolejny wielki człowiek zapadamy się w sobie, powtarzamy „to wielka strata dla Polski”, słyszy się, że nie ma już autorytetów, że wiek XXI będzie ostatnim dla wielkości...

Nieraz będąc w dramatycznej sytuacji szukamy bezowocnie jakiejś ludzkiej twarzy w tłumie, lecz nikogo nie widzimy. Dociera do nas, że mogliśmy pomóc lub otrzymać pomoc, że mogliśmy tego człowieka poznać, wzdychając nad czyimś nekrologiem, z którego czytamy że był to dobry człowiek... za późno. Póki świat będzie istniał zawsze będą wielcy ludzie czyniący dobro dla innych. 

Plakat

Agnieszka Osiecka, wielka gwiazda poezji. Odeszła nagle, w wyniku choroby nowotworowej. W wieku średnim. Zostawiła nam zapach bzu na Saskiej Kępie w Warszawie, gdzie mieszkała i genialne piosenki, których nigdy nie zapomnimy. Chodziła w kapeluszu, była prawdziwą artystką. Nieraz zastanawiam się, czy podobałby się jej dzisiejszy świat, jakie teksty, o ile w ogóle, by chciała napisać?

Twarze dają mi okazję poznać każdego człowieka osobno, bo często bywa też tak, że poznaję kogoś ze względu na ciekawe rysy i dopiero potem, gdy już „zaprzyjaźniam się” z czyjąś twarzą poznaję życie tego człowieka. Żaden człowiek nie powinien być anonimowy. I żadna twarz nie może zginąć w tym kruchym świecie, w którym jesteśmy tylko na chwilę...

 Tekst i rysunki: Barbara Medajska