Nowości książkowe

 

Plakat

Andrzej Walter

 

Świat według planktonu

 

Nie lubię wchodzić w politykę, ale jesteśmy dziś w dość szczególnym położeniu wobec czasu i historii, a poziomy wzajemnej społecznej pogardy oraz wykwity narcyzmu weszły już na takie poziomy, że przypominają jako żywo nasze środowisko literackie. Mało powiedziane. Wzorce postaw i słów frazesów przepełniające przestrzeń publiczną porażają głupotą, hipokryzją i fałszem, etyka i moralność tracą sens i znaczenia, a kim są ludzie chcący nas reprezentować? Otóż są nami. To z nas było, nie było się rodzą, powstają i przychodzą. Popatrzmy w lustra i spójrzmy na siebie – tacy jesteśmy i takich „przywódców” wypuszczamy „na świat”. Na szczęście klasyczne media (mam tu na myśli telewizję) straciły na znaczeniu i zasięgu, a internet przeorał informację i komunikację, i można tam odnaleźć (jeszcze, zapewne już nie za długo) obszary wolności. Jeśli ktoś szuka i drąży to się doszuka i wydrąży – dostęp do wiedzy, a jak wiemy wiedza to potęga.

 

Jak już pisałem wielokrotnie dziennikarstwo na całym świecie się zeszmaciło, sprostytuowało i zeszło na psy, z jednym wszakże wyjątkiem – koncepcją Krzysztofa Stanowskiego, który powiedział sobie, wszem i wobec, a zwłaszcza nam współczesnym „sprawdzam”, czyli pokażę Wam, kochani, jak się „startuje na prezydenta”, zebrał te śmieszne sto tysięcy podpisów i pokazał wszystkim... no właśnie, co pokazał? Pokazał przerażający świat za kulisami. Pokazał cały mechanizm, całe spektrum szamba, w które każą nam się angażować, spełniając „swój tak zwany obywatelski obowiązek” i oddając swój głos w tej pseudodemokratycznej rzeczywistości. Pokazał też właśnie ten przemysł pogardy, który pracuje pełną parą nazywając nas wszystkich (i „naszych” kandydatów) planktonem. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że ja (i mnie podobni) uważamy dokładnie odwrotnie – że planktonem są ci, którzy nas obrażają wymyślając od planktonów, zatem zapytam was – gdzie szukać planktonu?

Dziennikarka obecnej TVP nazwała planktonem wszystkich poza kandydatami T. oraz N. – czyli plemienna naparzanka okay, a my, którzy już mamy jej dość – plankton. Mamy zasuwać, pracować, od poniedziałku do piątku, płacić podatki, pobiec do urny, i spijać słowa z ich ust – z ust pięknych i bogatych, znanych, że są znanymi i siedzieć cicho. Jak to plankton. Zarasta bajora. Stanowi zespół organizmów błąkających się w rzeczywistości, rzecznej, stawowej, błotnej i kałużnej. Słowem dno kompletne. My – wyborcy, zło konieczne.

Stanowski pokazał też nasz kraj, z dykty i kartonu, jakże łatwy do podpalenia, do podstawienia propagandzisty z Kremla na piedestale, gdzie da się kupić sto tysięcy podpisów na bazarku, gdzie da się nas wkręcić w kanał, banał i ściemę, gdzie da się nas zrobić w balona, okraść, oszukać i zagonić do mrówczej roboty wmawiając nam, że to dla naszego dobra, że żyje się nam lepiej, że... „ludzie są najważniejsi”. Pokazał kraj niedziałającego prawa, niedziałających służb, niedziałającego państwa, oszukańczej telewizji ponoć publicznej, ponoć sprawiedliwej, z misją i kagankiem niby oświaty. Taka to edukacja, oświata i kultura. Zatem dotykamy i kultury. Jak to kiedyś powiedziano żartem – jaka sztuka, taka i kultura, mając na myśli sztukę w postaci chama i głąba. Taka i to kultura: chama i głąba. To już nie kraj Dyzmy. Dyzma to był gość. Miał... no wiecie, co miał. A dziś? Dziś mamy marionetki, kandydatury z lasu, jakichś psycholi rodem z nie wiadomo skąd, jakichś wyciągniętych z kapeluszy ludków trzeciej kategorii, którzy robią na naszych oczach kabaret i to wszystko nazywa się wyborczą było, nie było kampanią. Żenada.

Jakże nisko upadliśmy. Jakże zeszliśmy na dno… Jak pisał Tadeusz Różewicz:

 

czasem mam wrażenie

że dno dna współczesnych

leży płytko tuż pod powierzchnią

życia

ale to chyba jeszcze jedno złudzenie

być może istnieje w naszych czasach

potrzeba budowy

nowego przystosowanego

do naszych potrzeb

Dna

 

Tak właśnie, oto już je zbudowaliśmy. Już w nim jesteśmy. Na dnie. I mamy na tym dnie wkrótce wybrać – padlina czy trucizna? Obydwie nieświeże, obydwie cuchną i zalatują stęchlizną, obydwie ociekają fałszem i niekompetencją. Czy i my tacy jesteśmy? Czy porządni ludzie po prostu trzymają się... od planktonu z daleka?

Tadeusz Różewicz już nam nie odpowie. Współczesny poeta nam niepotrzebny. Kto nam zatem odpowie na tak postawione dno i setki pytań o jutro, o przyszłość, o nasz los?

Każdy Polak z prawem do głosowania powinien obejrzeć na YouTube 40-minutowy filmik Krzysztofa Stanowskiego o jego starcie w wyborach prezydenckich 2025. To porażające doświadczenie. Świadectwo wyboru pomiędzy kiłą a rzeżączką. Z dojmującym przesłaniem – nie głosujcie na mnie, ja Wam tylko chciałem pokazać w czym bierzecie udział. Jak to się robi, i jak z Was się robi... co? A wpiszcie sobie tu co chcecie. To, co Was mniej obraża. Ja jestem plankton, ale i wy jesteście. Zatem nie ma się z czego cieszyć. Nasze bajoro wkrótce oswobodzą znów jakieś postępowe siły: czy to tęczowe, czy to ze wschodu i znów – już tradycyjnie – zagonią nas do roboty, do podatków, bez kultury i bez sztuki, a raczej każdą sztukę, dokładnie policzoną, określoną i umiejscowioną w czasie i przestrzeni, z cyfrowo określonym profilem: zdrowia, intelektu, rozmiarów i psychiki. 1984. Tylko w wersji 5,0 i do tego mega hiper trendy... Nowy Wspaniały Świat.

„Żegnam Was, już wiem, nie załatwię kilku ważnych spraw” (...)

Andrzej Walter

Fot. ©Andrzej Dębkowski