Nowości książkowe

 

 

Plakat

Kinga Młynarska

 

„Wojak Janunio” 

 

Wojak Janunio to swoisty literacki pamiętnik młodego poborowego. Jan Stępień wykorzystał własne doświadczenia, dołożył do tego co nieco i tak oto powstała opowieść – my w nią ślepo wierzymy i przeżywamy równie mocno, co sam narrator.

To świetna książka, w której mieszą się wrażliwość bohatera z surowymi realiami jego położenia oraz absurdami życia. A przy tym Wojak Janunio jest także historią ponadczasową i uniwersalną, opowiadającą przecież o człowieku i świecie w ogóle – o emocjach, relacjach i wszelkich zależnościach.

Janunio opisuje swoje przygody podczas „służby w kompanii czołgów”. Mówi o trudnym życiu „kota”, tym trudniejszym, jeśli zdarza mu się obrazić przełożonego... Większość tych opowiastek jest pełna humoru, ale nawet w zabawnych zdarzeniach odbija się sporo gorzkiej prawdy o człowieku.

Janunio to typ wrażliwca, ale trzeba przyznać, że kiedy trzeba, umie się też postawić. Może nie zawsze dobrze na tym wychodzi, ale chociaż nie przyjmuje biernie tego, co go spotyka. Życie pokazuje Januniowi, że bywa przewrotne i czasem człowiek musi mierzyć się i z niesprawiedliwością, i zawodem, nierzadko też bólem, strachem czy smutkiem. Janunia spotykają też sytuacje makabryczne czy po prostu dziwne. Zdarzyło się kilka razy, że bohater Stępnia czuł się nieswojo, a rzeczywistość wprawiała go w osłupienie.

W Wojaku... mamy jednak cały wachlarz emocji i zdarzeń. Wszystko, co spotyka „ładowniczego Słodka” Janunio próbuje sobie objaśniać na rozmaite sposoby. Szuka więc sensu w śmierci czy w rozczarowaniu, próbuje zrozumieć chęć ludzi do robienia złośliwości, ich potrzebę dominacji czy choćby różne rodzaje odmienności. Każde z opowiadań przynosi jakąś wiedzę o świecie, o ludziach i tym, co nas łączy, ale i różni. W zasadzie odbija się tu każdy z nas po trochu. A trzeba przyznać, że Januniowi nie brakuje tych momentów, w jakich musi wykazać się inwencją. Wszak życie młodego poborowego nie jest usłane różami. Na każdym kroku bohater widzi absurdy i bezsensowność pewnych spraw, jak np. wojskowe warty, gdzie strzeże się czołgów T-34 („kto by chciał ukraść metalową trumnę, która waży 20 ton?”). A do tego i ludzie są jacy są... I, niestety, to się zupełnie nie zmieniło na przestrzeni tych wielu lat.

My oczywiście jesteśmy najmocniej związani z Januniem, więc to jemu kibicujemy. Z uwagą śledzimy to, co mu się przydarza i jak na to reaguje. A on uczy nas spokoju i optymizmu. W każdej, nawet najtrudniejszej, sytuacji bohater stara się odnaleźć coś pozytywnego. Z kłopotów tworzy wyzwania, z niewdzięcznych zajęć – chwilę na rozmyślania, z aresztu – możliwość swobodnego pisania wierzy, z niekorzystnych splotów okoliczności – lekcję na przyszłość itd. Warto zaprzyjaźnić się z ładowniczym Słodkiem. I dać się porwać tym opowieściom, nieco przewrotnym, nieco żartobliwym, a przecież jak najbardziej serio. Znakomite są także rysunki autora! Jan Stępień to przecież artysta wszechstronny.

Kinga Młynarska