Nowości książkowe

Plakat

Andrzej Dębkowski

 

László Krasznahorkai: Nobel w czasach końca słowa 

    

W epoce, w której słowo coraz częściej bywa puste jak zużyta moneta, Szwedzka Akademia zwróciła się ku pisarzowi, który traktuje język jak objawienie – jak apokaliptyczną księgę, którą trzeba czytać z lękiem i zachwytem. László Krasznahorkai, samotny prorok z Węgier, autor gęstej, hipnotyzującej prozy, został laureatem Literackiej Nagrody Nobla 2025. To wybór, który mówi wiele nie tylko o nim, lecz także o naszej epoce.

Akademia nagrodziła go „za hipnotyzującą i wizjonerską prozę, która w obliczu apokaliptycznych lęków dowodzi niegasnącej mocy literatury”. Krasznahorkai nie uprawia narracji lekkich ani komfortowych. Jego świat to pole zgliszcz – duchowych, moralnych, cywilizacyjnych. W jego powieściach – od Szatańskiego tanga po Seiobo tam na dole – każde zdanie jest walką o sens w epoce, która utraciła wiarę w sens. Jego bohaterowie błąkają się jak pielgrzymi w świecie po końcu metafizyki.

Nie sposób mówić o Krasznahorkaim bez wspomnienia Béli Tarra – reżysera, który z jego prozy uczynił obraz i rytm. W ich sztuce nic się nie dzieje, a jednak wszystko się wydarza. To właśnie ta uwaga – uważność wobec świata – jest osią literatury Krasznahorkaia.

Wybór pisarza z małego języka jest gestem symbolicznym. To przypomnienie, że Europa literacka nie kończy się w Paryżu czy Londynie. Akademia wskazuje Węgry – kraj pełen sprzeczności, ale o bogatej tradycji literackiej – i mówi: właśnie tam tli się jedna z najważniejszych świadomości współczesnej prozy.

Tegoroczny Nobel to także gest sprzeciwu wobec pośpiechu i powierzchowności współczesności. Krasznahorkai przypomina, że literatura nie jest po to, by zaspokajać, lecz by budzić głód – głód sensu, głód bycia. W świecie, w którym wszystko staje się jednorazowe, jego proza jest świadectwem, że słowo może być ciężarem wartym dźwigania.

Może właśnie w tym tkwi dziś największe wyzwanie literatury: ocalić powolność czytania. W świecie natychmiastowości i skrótów Krasznahorkai daje znak, że można jeszcze wejść w ciemność języka i odnaleźć w niej światło.

Andrzej Dębkowski

Fot. PAP/EPA/©Gyula Czimbal