Nowości książkowe

Plakat

Andrzej Walter  

 

Anna z Poezji: Ja poetka niosę skargę

    

Anna Andrych ze Zduńskiej Woli, kojarzona z poznańskim oddziałem Związku Literatów Polskich to artystka wyjątkowa. Ukryła się bowiem w głębokim cieniu. Nie szarpie się, nie rozpycha, nie dramatyzuje na los pisarski, nie wnosi żali ani pretensji, i tylko: tak po prostu; z dnia na dzień, z roku na rok jedynie robi swoje, czyli pisze, działa, żyje bardzo aktywnie i zachłannie tym przedziwnym środowiskiem literackim oraz powiedzmy otwarcie – niezłą, albo nawet bardzo dobrą własną twórczością literacką, twórczością oddajmy wykraczającą daleko poza konstruowanie współczesnej egzystencjonalnej poezji polskiej, ale twórczością eseistyczną, dziennikarską czy eksperymentalnie publicystyczną. Słowa jakoś tak odnajdują tę poetkę we właściwym momencie, a ów ostatni tom, który sprowokował mnie z kolei do pisania – tom zatytułowany „Wychodzę na brzeg” poraża czytelnika mocnymi tezami czy refleksjami. Coś jakby nie Anna, którą cenię i znam, tylko Anna, która się rozwija, poszukuje, walczy z kolejnym natłokiem emocji, aby wybuchnąć wyrazistym wierszem, będącym zarazem wnikliwym odwzorowaniem rzeczywistości wraz z liryką, do której zdążyła nas już przyzwyczaić. Twórczość Anny Andrych wędruje w znakomitym kierunku. Nie dość, że chwyta ów wartościowy zew zawsze ciekawego świadectwa życia literackiego, to dodaje nam tom ostry i zadziorny, który zmusza do zastanowień i refleksji. Tom dobry, albo miejscami bardzo dobry. Od pierwszego wiersza Autorka poznańska (ba, zduńskowolska?) konfrontuje nas literacko z domem wariatów, tym samym domem wariatów z książki Christine Lavant Anno Domini 1935 w Klagenfurcie, który chyba nam przypomina obecnie panujący dom wariatów, którym nieuchronnie stał się dziś nasz świat. Analogie nasuwają się samoistnie.

 

(...) w moich żyłach

szybciej pulsuje krew

przepływają metafory razem z pierwszymi

płatkami śniegu przeczuwam ścięcie mrozem

mojej głowy pełnej niewiadomych

słyszę kiedy wiatr zatrzaskuje niedomkniętą myśl

biegnącą dramatycznie w poprzek zdania

które właśnie (...)

 

Kiedy wiatr zatrzaskuje niedomkniętą myśl ja widzę wojnę, kumulację zła, natłok dewiacji, deformacji, egoizmu, aż po pęczniejące arsenały domagające się użycia, tak jak krew pulsująca w żyłach musi czynić nas żywymi, tak wojna może nas uśmiercić, albo tylko zniewolić. Wojna bowiem Anno Domini 2025 albo więcej to będzie wojna zastraszenia i zniewolenia – nie śmierci. Śmierć jest mało spektakularna, mało wizyjna, źle się sprzedaje. Tortury, znęcanie się, grzebanie w ranie – to się dziś widzowi podoba. Taka wojna wiruje na horyzontach. Wojna zniewoleń. Dom wariatów.

Anna Andrych odpala wrotki. W wierszu Świadomość (...)

A w wierszu przedostatnim Smutno mi Boże ...

zwróćmy uwagę na Boga zapisanego wielką literą oraz sam tekst, doskonale ujawniający nasze realia poezją

 

niebo posiniało

ma zakrzepicę błękitu mocy

przyszło nam żyć

w czasie trudnym skomplikowanym

rośnie w nas niepokój

człowiek drugiego nie wita nie żegna

podejrzliwie

patrzy spod opuszczonej głowy

zza rogu snuje się fetor zdrady

stu oszustw

dlatego dziś przed Twoje oblicze

ja poetka niosę skargę

żaden sąd jej nie rozpatrzy

a Ty widzisz

pod sinym niebem

ludzi toczących przed sobą gorycz

nie potrafię ich i siebie pocieszyć

słowem

bowiem zgorzkniała nawet wyobraźnia

 

Boże mój. Jak mnie ten wiersz zabolał. I boli dalej, do dziś, i będzie bolał, bo miał boleć, i ma boleć po kres bólu, bo bolesność jest jego alter ego, bo w nim, w tym wierszu jest wszystko to, do czego w relacji człowiek – człowiek doszliśmy, i doszliśmy w interakcji człowiek – człowiek = sztuka... sztuka jak sztafaż, otoczenie, ramy.

 

Ja poetka niosę skargę

 

Nie potrafię ich i siebie pocieszyć – nie potrafię pocieszyć  S Ł O W E M

 

Podkreślmy to i czytajmy od początku. Cała ta sztuka, poezja, pisanina tych nieszczęsnych Miłoszy, Szymborskich, Różewiczów koncentruje się dziś na wyżej wymienionej konotacji.

Ja poetka / poeta, niesiemy skargę i nie potrafimy pocieszyć ... nawet siebie. Zatem nic już nie ocala. Na pewno nie poezja. Ale i nie wiem czy w ogóle cokolwiek. Bóg umarł. Poezja wraz z Nim. Nitzsche umarł. Świat uczyniliśmy Wielką Sztucznością. Wielki Wybuch doprowadził do Wielkiej Sztuczności. Zapiski z domu wariatów tylko dopełniają dzieła. Fetor zdrady. Oszustw. Człowiek człowiekowi (cyfrowym) wilkiem. Piekło to inni. Wychodzę na brzeg. Jeszcze w moim dzieciństwie wyjście na brzeg dawało życie, tak się kojarzyło. Kojarzyło się też inaczej. Radośnie, hedonistycznie niemal... „Wyjście na brzeg Ursuli Andress” to scena z filmu James Bond: Dr No (1962), gdzie aktorka Ursula Andress wychodzi z wody w ikonicznej białej bikini, trzymając muszlę. Ta scena jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych i kultowych w historii kina, a aktorka stała się symbolem „Dziewczyny Bonda”. Kto dziś tak rozumie sztukę, pop-art. W najlepszym wydaniu. Dziś „dziewczyna Bonda” to suka pierwszej wody, wyrachowana kobieta współczesna, ze spluwą w kilku intymnych miejscach i sercem ze stali. Takie czasy, taka karma. Taka też poezja.

 

Świadomość 2

(...)

 

chciałam z pazurem dopisać post scriptum

jednak oranie słów przekornie

to mozolna praca brakuje oddechu

jakby woda zalewała płuca

 

Wyjdźmy na brzeg. Tom Anny Andrych pobudza. Zatrważa. To siarczysty kawał świetnej polskiej poezji współczesnej. Ból, bezradność, powódź, co dławi dorobek życia, udar, osierocenie, smutek, nostalgia, takiej Anny Andrych być może jeszcze nie znacie, ale to suma doznań, doświadczeń i emocji i czas się ziścił. Poetka przywołuje skórę Nosorożca Stanisława Grochowiaka, pisze też „gdyby żył w 2024” (...). Odpowiem Jej na użytek tego tekstu Różewiczem

 

urodziłem się nosorożcem

z grubą skórą i rogiem na nosie

 

chciałem zostać motylem

ale powiedziano mi że

muszę być nosorożcem

 

potem chciałem być

skowronkiem bocianem

ale powiedziano mi że to niemożliwe

 

pytałem dlaczego – odpowiedziano

bo jesteś nosorożcem

 

chciałem być małpą

a nawet papugą

 

ale powiedziano... NIE

 

śniło mi się że mam

bardzo delikatną różową skórę

i nosek jak Kleopatra

 

ale mi powiedziano że

mam bardzo bardzo grubą skórę

i że mój róg to dowód tożsamości

 

byłeś jesteś i będziesz nosorożcem

do śmierci

 

To Różewicz z roku 2004, sprzed 21 lat. Jaki jest dziś nasz dowód tożsamości? Czy my jeszcze w ogóle mamy jakąś tożsamość? Jedno jest pewne, jako poeci wszyscy jesteśmy nosorożcami i pozostaniemy nimi do śmierci. Zapewne wydarzy się ona ... na drugim planie.

 

Na drugim planie

 

do granic soczystości

rozpalasz kolory na płótnie

a ja pozuję

z daleka

 

... wolisz zapomnieć

o zmarszczce w kąciku ust

długo rzeźbionej łzą

 

jesteś jej autorem

 

W wielu głowach coraz głośniej / dzwony biją na alarm. Dopełnia się kosz brudu...

To znów słowa Autorki „Wychodzę na brzeg”. Mój Boże. Jaki jest ten brzeg. Czyj? Dlaczego? I dokąd teraz?

Żeby pojąć i zrozumieć, ba, przeżyć ten tom trzeba wiele widzieć i wiedzieć. Trzeba być w oku cyklonu, postrzegać wielopłaszczyznową rzeczywistość i różne jej wymiary. Trzeba mieć rozwiniętą i pielęgnowaną wiedzę literacką, filozoficzną, antropologiczną i wizjonerstwo z zakresu ducha czasów. Trzeba czuć dokąd zmierza świat i co tak naprawdę nam zrobiono, albo i co sobie sami zrobiliśmy czyniąc ten świat właśnie takim. To ma pytać i poddawać w wątpliwość, nie udzielać odpowiedzi. Odpowiedzi udzielicie sobie sami jeśli go przeczytacie. Jeśli... ze zrozumieniem.

I taki oto wiersz bez tytułu:

 

bywa że ktoś

pod krzyżem

zawiera pakt z diabłem

 

Dziś niemal cały świat, czy to bez krzyża, czy pod krzyżem, zawarł pakt z diabłem. Jedynie te pojęcia już dziś niewiele też znaczą: krzyż, pakt, diabeł. Sumienia i grzechy. Cóż to dziś jest? Polityka? Oldskulowa ściema? Co my przez to rozumiemy pytają młodzi. Żyją higienicznie, bez Boga, diabła i sumień. Z dnia na dzień. Życie chwytają z rogi. Nikim się nie martwią, nikim nie przejmują, sami sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Nikomu na starość szklanki wody nie dadzą, na nic i nikogo nie liczą. Samotne nomadyczne komórki wyalienowane i silne, lecz to tylko złudzenie.

Nie, nie mam recept na świat. Ja poeta wnoszę skargę. Tyle mogę i tylko tyle. Moje przyjaciółki i przyjaciele poeci też ją wnoszą –

Ja poetka niosę skargę

 

Tańczący z wilkami

 

Kevinem Costnerem to ty nie jesteś

mógłbyś co najwyżej pracować w cyrku

właśnie wyszedł z ciebie aktorzyna i sprzedawczyk

chciałeś obłaskawić stado ale stałeś się jednym z nich

wilków z przywódcą którym ty nigdy nie będziesz

a może to raczej wilki szczwane w lisiej skórze

dostaniesz z ich ciemnych łap przydział dopóki

tańczyć nie przestaniesz zgodnie z wyborem

kiedy wracałeś po skończonej inicjacji

cały zwierzyniec mówił tylko o tym jak

cuchnąłeś na odległość brudnym interesem grą

 

myślałeś że w scrabble a to były poważne rozmowy

o stawkę wyższą niż twój własny los i nikt

nie zatroszczy się kiedy nie będziesz już potrzebny

odwróciłeś swoją przyszłość razem z ostatnim

bastionem tracąc naszą wiarę w jego strażnika

resztki wiarygodności sponiewierałeś przed hucpą

tamtych nie dorosłeś do niczego a i tak jesteś

bankrutem bo morale mieści się teraz w zaciśniętej łapie

na twoim gardle i w zadowolonych zmrużonych drwiną

oczach uśmiechniętego jej właściciela

 

Doskonale ów tom podsumował jego Redaktor i Wydawca oraz tym razem nawet Autor wstępu do tomu – doskonale Wam znany Andrzej Dębkowski, redaktor naczelny „Gazety Kulturalnej”: „W najnowszym tomie Anna Andrych mówi głosem dojrzałym, świadomym – pełnym ciszy, ale i wewnętrznej siły. Jej poezja wciąga w przestrzeń głębokiej refleksji (...)”. Owszem – bardzo głębokiej, aby nie rzec najgłębszej. Smutna to jednak refleksja i bolesna. Ja poetka niosę skargę. Czy wniesienie skargi może coś bądź kogoś ocalić? Wierzę, że może, że bez tego wnoszenia czeka nas długa agonia i coraz smutniejszy koniec. Wnosząc skargę dajemy sobie i innym szansę. Na co? Na opamiętanie. Choć my mamy pisać wiersze, opisywać ten świat, pytać i błądzić.

Sursum corda Czytelniku. Być może właśnie dlatego, że Poetka wniosła skargę ...

Andrzej Walter

____________ 

Anna Andrych, Wychodzę na brzeg. Redakcja, słowo wstępne, projekt okładki i zdjęcie na I stronie okładki: Andrzej Dębkowski. Zdjęcie autorki na IV stronie okładki: z archiwum autorki. Wydawca: Wydawnictwo Autorskie Andrzej Dębkowski, Zelów 2025, s. 82.