Nowości książkowe

 

 

Plakat

Nowy numer kwartalnika ETHOS

 

Przypadek?

 

OD REDAKCJI

Powiedzenie Blaise’a Pascala, że gdyby nos Kleopatry był krótszy, to świat byłby inny1, wskazuje nie tylko na rolę romansów w polityce, lecz także na potęgę przypadku w dziejach. Przekonał się o tym współczesny Pascalowi Oliver Cromwell, który – marząc o panowaniu nad Europą – został pokonany przez ziarnko piasku w moczowodzie.2 Jeśli jednak przypadek ma tak wielkie znaczenie, to światem rządzi chaos.

Drugą skrajnością jest idea absolutnej konieczności, zgodnie z którą nikt nie uniknie swego losu, jeśli zatem komuś pisane jest zabić ojca i ożenić się z własną matką, to bez względu na to, dokąd ucieknie, zabije ojca i poślubi matkę. Zgodnie z tą ideą złudzenie wolności wynika jedynie z nieznajomości przyczyn, które nami sterują. Takiego poglądu na płaszczyźnie filozoficznej bronił Kubuś Fatalista, przekonując, że w świecie zdarza się zawsze wszystko – i tylko to – co zostało od wieków zapisane w niebie.3

Stanowiskiem pośrednim jest pogląd, zgodnie z którym pewne zdarzenia przypadkowe inicjują szeregi nieuchronnych skutków. Literackim tego obra­zem może być wylanie oleju przez Annuszkę, które doprowadziło do śmierci Berlioza. Zadufany w sobie literat–racjonalista poślizgnął się na mokrej drodze i wpadł pod tramwaj, w ostatniej chwili życia przekonując się, że nikt nie uniknie swego losu. Wprawdzie wszystko wyglądało na „głupi zbieg okolicz­ności”4 lub szatańskie żarty, to jednak było skutkiem nie tylko przypadku, lecz także konieczności.

„Przypadek”, należąc do najbardziej wieloznacznych terminów filozo­ficznych5, odgrywa kluczową rolę również w innych dziedzinach, takich jak fizyka, biologia, historia, socjologia czy statystyka.6 Równie doniosłą rolę odgrywa pojęcie przypadku w religii i etyce, okoliczności bowiem wpływają na moralną ocenę czynu. W podstawowym sensie jednak przypadek ma cha­rakter metafizyczny, oznacza wszak zdarzenie, które nie ma przyczyny, wobec czego nie sposób go zrozumieć ani wyjaśnić7, co pozwala wątpić o istnieniu kosmicznego ładu. Arystoteles definiował przypadek ostrożniej, uważając go za coś, co się zdarza nie zawsze i nie z konieczności, nie jest więc zjawi­skiem typowym, lecz niecodziennym, polegającym na przecięciu się różnych ciągów przyczynowych.8 Z tego powodu nie może być przedmiotem nauki, która obejmuje zjawiska typowe i dające się przewidzieć. Z punktu widzenia panlogicznych modeli świata, rozwijanych w nowożytności, tak rozumiany przypadek jest czymś irracjonalnym, w związku z czym należy wykluczyć samą jego możliwość. Przypadek można też rozumieć w słabszym sensie, widząc w nim zdarzenie, które wprawdzie przeczy prawom przyrody, jest jednak na tyle rzadkie, że można je zignorować, nie zakłóca bowiem biegu świata (chociaż może wydawać się bezcelowe).9

Współcześnie przypadek ma konotacje pozytywne, filozofowie widzą w nim bowiem niezbędny czynnik rozwoju świata. Chociaż prawa przyrody nie są konieczne, tylko przygodne, to jednak nie tracą z tego powodu zasad­niczej stabilności.10 Pojedyncze zdarzenia niezgodne z prawami przyrody nie powodują chaosu właśnie dlatego, że są rzadkie Jako nietypowe nie zakłócają bowiem biegu rzeczy. Wprawdzie nie ma gwarancji, że przyszłe zdarzenia będą podobne do minionych (w świecie dopuszczającym przypadki może zdarzyć się dosłownie wszystko), to jednak przypadkiem może być

i tak, że świat pozostanie stabilny. Mówiąc przewrotnie, przypadkiem może się zdarzyć tak, że żaden przypadek nie nastąpi”.

W zdarzeniach przypadkowych można również upatrywać czynnik gwa­rantujący rozwój przyrody. Jak bowiem argumentuje Michał Heller, przypadek jest nie tylko przewidywalny, lecz także obliczalny, wobec czego można osza­cować prawdopodobieństwo jego pojawienia się w świecie. Zdarzenia przy­padkowe nie są zatem bezcelowe, lecz służą rozwojowi przyrody, zwłaszcza że dochodzi do nich w miejscach nieprzypadkowych.11 Stwierdzenie to nie jest jedynie zgrabnym paradoksem, lecz wskazuje, że w przyrodzie jest dokładnie tyle wolnych miejsc, ile trzeba, aby prawa fizyki mogły rządzić zachodzącymi w niej procesami.12 Inaczej mówiąc, przypadki są konieczne właśnie dlatego, że dzięki nim system przyrody może działać sprawnie i mogą się w nim po­jawiać nowe zjawiska.13 W ten sposób świat jawi się jako struktura złożona, wykraczająca poza dychotomię chaos–determinizm, ostatecznie bowiem to, co jest przypadkiem z uwagi na jedne prawa fizyki, okazuje się naturalnym skut­kiem działania innych praw fizyki.14 Z perspektywy moralnej zaś można dodać, że przyroda ma taką strukturę, aby umożliwić działanie wolnej woli.15

Dostrzegając rolę przypadku w ludzkim życiu, należy unikać teleologii zorientowanej na człowieka16, trudno bowiem sądzić, że przyroda ma strukturę matematyczną tylko dlatego, żeby ludzie mogli realizować swoje cele. Z dru­giej jednak strony nie sposób pominąć egzystencjalnego wymiaru zdarzeń przypadkowych, które decydują niekiedy o naszym życiu lub śmierci. Jeszcze dwieście lat temu przecież istnienie każdego z nas było wysoce nieprawdo­podobne, zwłaszcza jeśli nasi dziadkowie czy pradziadkowie znaleźli się na frontach wojennych, gdzie mogli bezpotomnie zginąć. Z kolei z dzisiejszej perspektywy może się wydawać, że wszystkie wydarzenia dziejowe przebiega­ły dokładnie tak, abyśmy to właśnie my pojawili się na świecie. W ten sposób szereg następujących po sobie przypadków można zinterpretować w duchu historycznej konieczności.

Równie ważną rolę odgrywają przypadki spotykające nas w życiu od chwili przyjścia na świat. Gdyby wszak ktoś nie zmienił terminu swego lotu, to nie zginąłby w katastrofie, mogąc nadal żyć. Ktoś inny z kolei, gdyby nie poszedł na imieniny do znajomych, to nie spotkałby miłości swego życia i nie doczekałby się wspaniałych dzieci i wnucząt. Możliwe, że miałby inne dzieci czy wnuki, te jednak, które żyją obecnie, nigdy nie pojawiłyby się na świecie. Przykład ten pokazuje, że najmniejszy drobiazg – niczym nos Kleopatry – może zmienić bieg świata.17 Wprawdzie przypadek wydaje się niekiedy uroczą przygodą, to jednak może również czyjeś życie zrujnować. Nie dotyczy to jedynie katastrof w postaci nagłej i niespodziewanej śmierci bliskich osób w nieprzewidzianym wypadku, lecz także wydarzeń z pozoru szczęśliwych, jak olbrzymia wygrana na loterii czy nagła sława, którą trudno udźwignąć. O ile jednak za wydarzenia niszczące nam życie obwiniamy zły los, na który nie mamy wpływu, o tyle w szczęśliwym zbiegu okoliczności wolimy wi­dzieć własne zasługi. Tymczasem w obu sytuacjach należy upatrywać raczej szereg niezależnych od nas przypadków niż zdarzeń, za które jesteśmy odpo­wiedzialni. Ludzie religijni mogą się w takiej sytuacji odwoływać do Bożej opatrzności, która nad nimi czuwa, obdarzając ich niezasłużonymi łaskami lub sprawiedliwie karząc za niegodziwe uczynki, wówczas jednak trudno mówić o przypadkowości. Skoro bowiem przyjmujemy, że istnieje osobowy Bóg, któ­ry przemawia do ludzi za pośrednictwem znaków rozpoznawalnych w przyro­dzie lub dziejach, to wszelkie kaprysy losu zostają wyeliminowane.18 Z kolei osoby negujące istnienie jakiejkolwiek osobowej Transcendencji, mogą się bronić przed przypadkowością życia za pomocą stoickiej obojętności, przy czym nie chodzi o wyzwolenie się z wszelkich emocji, lecz o gotowość na wszystko, co może nas spotkać.

Nawet uwzględniając rozmaite strategie egzystencjalne mające przeciw­działać negatywnym skutkom przypadku, należy przyznać, że ludzkie życie przypomina dwuznaczny obrazek. Z jednej strony wszystko, co nas spotyka, wydaje się dziełem konieczności (jak dowodził Kubuś Fatalista), z drugiej – może być uznane za efekt naszych własnych i wolnych działań (jak prze­konywał towarzysz Kubusia). Według pierwszego wszystko było zapisane w górze, wobec tego nie pomogą żadne lamenty, losu bowiem uniknąć nie można. Według drugiego nikt nie wie, co zostało zapisane w górze, można zatem wierzyć, że wszystko zależy od naszych wolnych decyzji. Paradoksalnie zatem rację mógł mieć i Pan, i Kubuś: „Cóż [...] robili? – Kubuś powiadał, iż to, co było napisane w górze; pan, iż to, co chciał; i obaj mieli słuszność”.19

Ireneusz Ziemiński

_______________

[1] Por. B. Pascal, Myśli, 180, tłum. T. Żeleński (Boy), Instytut Wydawniczy Pax, Warsza­wa 1989, s. 104.

2 Por. tamże, 221, s. 126.

3 Zob. D. Diderot, Kubuś Fatalista i jego Pan, tłum. T. Żeleński (Boy), Książka i Wiedza, Warszawa 1994.

4 Por. M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, tłum. I. Lewandowska, W. Dąbrowski, Warszaw­skie Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2002, s. 62.

5 Por. J. Kotarbińska, Analiza pojęcia przypadku. Przyczynek do słownika filozoficznego, w: taż, Zagadnienia z teorii nauki i teorii języka, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warsza­wa 1990, s. 59. Por. też: D. Łukasiewicz, Opatrzność Boża, wolność, przypadek. Studium z analitycznejfilozofii religii, Fundacja „Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii” – Wydawnic­two Polskiej Prowincji Dominikanów „W drodze” – Kolegium Filozoficzno–Teologiczne Polskiej Prowincji Dominikanów, Kraków–Poznań 2014, s. 363.

6 Zob. A. E a g 1 e, Chance versus Randomness, w: The Stanford Encyclopedia ofPhilosophy, red. E.N. Zalta, https://plato.stanford.edu/archives/spr2021/entries/chance-randomness/.

7 Por. Ł u k a s i e w i c z, dz. cyt., s. 376, 387.

8 Arystoteles rozważa zjawiska przypadkowe w kontekście trafu (samorzutności) (por. Ary­stoteles, Fizyka, 195 b – 198 a, tłum. K. Leśniak, w: tenże, Dzieła wszystkie, t. 2, Państwowe Wydaw­nictwa Naukowe, Warszawa 1990, s. 52–57.

9 Por. Ł u k a s i e w i c z, dz. cyt., s. 388, 391n.

10 Zob. Q. Meillassoux, Potencjalność i wirtualność, tłum. P. Herbich, „Kronos” 2012, nr 1, s. 5–18.

11 Por. M. Heller, Filozofia przypadku. Kosmiczna fuga z preludium i codą, Copernicus Center Press, Kraków 2011, s. 177–185. Bardzo dobre omówienie poglądów Hellera zawiera artykuł Dariusza Łukasiewicza (zob. D. Łukasiewicz, Przypadek i prawdopodobieństwo a zagadnienie opatrzności Bożej w filozofii przypadku Michała Hellera, „Filo–Sofija” 2014, nr 2(25), s. 197–207).

12 Por. Łukasiewicz, Przypadek i prawdopodobieństwo..., s. 204.

13 Por. tamże.

14 Por. H e 11 e r, dz. cyt., s. 103.

15 „Przypadki są niezbędne do tego, aby w przyrodzie pojawiały się nowe zdarzenia i nowe byty (w tym ewolucja kosmiczna i biologiczna) oraz są objęte zamysłem Boga, który jest zamysłem matematycznym, gdyż pojęcie przypadku jest poprzez związek z prawdopodobieństwem i prawa­mi fizyki pojęciem matematycznym. Przypadek jest więc doskonale wkomponowany w «Wielką Matematyczną Matrycę». Co więcej, ta wielka matryca matematyczna, jeżeli odwołać się do tez teologii moralnej, musi być taka, żeby wolna wola była możliwa w obrębie wszechświata”. Łukasiewicz, Przypadek i prawdopodobieństwo..., s. 204. Heller odrzuca fatalizm teologiczny, w myśl którego wszechwiedza Boga determinuje wszystkie zdarzenia przypadkowe i ludzkie wolne wybory. Zdaniem Hellera bowiem Bóg zna przyszłe zdarzenia przypadkowe (wolne) właśnie jako przypadkowe (wolne) (por. tamże, s. 205).

16 Por. tenże, Opatrzność Boża, wolność, przypadek, s. 373.

17 Trudno w tej sytuacji dziwić się dociekaniom, co by było, gdyby Napoleon pokonał Rosję czy też gdyby Hitler został przyjęty do akademii sztuk pięknych.

18 Z tego powodu za wątpliwą należy uznać tezę Dariusza Łukasiewicza, że opatrznościowy plan wszechmocnego i wszechwiedzącego Boga obejmuje również te zdarzenia, które nie mają żadnych przyczyn, nie podlegają żadnym prawom, są bezcelowe i nieprzewidywalne. Jeśli bowiem nawet takie zdarzenia są możliwe, a nawet zachodzą, to stanowią część Bożego planu stworzenia (por. Łukasiewicz, Opatrzność Boża, –wolność, przypadek, s. 392n.). Wniosek Łukasiewicza jest zbyt optymistyczny, w rzeczywistości bowiem zdarzenia, które nie mają żadnej przyczyny, wykluczają także Boga jako źródło swego istnienia. Podobnie zdarzenia z zasady nieprzewidywalne wykluczają możliwość, aby Bóg wiedział, czy lub kiedy się pojawią. Jeśli zaś nie mają one żadnego celu, to z definicji nie mogą być częścią opatrznościowego planu.

19 D i d e r o t, dz. cyt., s. 35.

 

 

Plakat

 

 

Plakat

 

 

Plakat

 

 

Plakat

Nasz patronat

 

II Ogólnopolski Konkurs Poetycki „O Laur Adama – 2024”

 

I Organizatorami II Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „O Laur Adama – 2024 są: Adam Jarubas – Poseł do Parlamentu Europejskiego oraz Stowarzyszenie Kulturalno-Historyczne „Beldonek” w Pińczowie.

II Celem konkursu jest inspirowanie do aktywności twórczej, promowanie talentów literackich oraz popularyzacja twórczości poetyckiej.

III Warunkiem uczestnictwa w Konkursie jest nadesłanie zestawu trzech wierszy. Utwory nie mogą być wcześniej publikowane, ani nagradzane w innych konkursach. Jury oceni jeden z nadesłanych wierszy.

IV Tematyka i forma utworów jest dowolna.

V Prace konkursowe powinny być opatrzone godłem słownym (pseudonimem), a do nich dołączona koperta z tym samym godłem w adresie, zawierająca w zaklejonej kopercie kartkę z danymi autora (imię i nazwisko, adres do korespondencji, e-mail, ewentualnie numer telefonu ). Prace należy przesyłać w 4 egzemplarzach.

Warunkiem uczestnictwa w Konkursie jest dołączenie podpisanego przez autora oświadczenia o następującej treści: „Oświadczam, że zapoznałem się z treścią i akceptuję w całości regulamin II Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „O Laur Adama - 2024”. Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych autora pracy konkursowej w zakresie i celach wskazanych w regulaminie”.

VI Jury powołane przez organizatora w składzie: Adam Gwara, Adam Ochwanowski, Adam Ziemianin oceni nadesłane utwory oraz przyzna następujące nagrody i wyróżnienia: I – 1000 zł; II – 700 zł; III – 500 zł oraz trzy wyróżnienia po 300 zł.

Nagrodzone i wyróżnione prace będą opublikowane na plakacie poetyckim i na portalach literackich.

VII Lista zwycięzców zostanie opublikowana na stronie: www.jarubasadam.pl i na portalach kulturalnych.

VIII Prace konkursowe należy przesłać do dnia 15 marca 2024 roku (decyduje data stempla pocztowego) na adres: Biuro Poselskie Adama Jarubasa 25-363 Kielce, ul. Wesoła 47/49, z dopiskiem „O Laur Adama” lub dostarczyć do siedziby organizatora.

IX Patronem medialnym Konkursu jest „Gazeta Kulturalna” i Radio z Qlturą, a patronem honorowym – Warszawski Klub Przyjaciół Ziemi Kieleckiej.

X Laureaci Konkursu zostaną powiadomieni o miejscu i terminie wręczenia nagród drogą mailową, bądź telefoniczną. Organizatorzy nie refundują kosztów dojazdu na uroczystość wręczenia nagród.

XI Pytania dotyczące konkursu należy kierować na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub do Adama Ochwanowskiego – tel. 660 271 154.

XII Organizatorzy nie zwracają nadesłanych tekstów zastrzegając sobie prawo do publikowania i cytowania w mediach nagrodzonych i wyróżnionych wierszy bez dodatkowej zgody autorów i bez honorarium autorskiego.

XIII Ochrona danych osobowych:

  1. Administratorem danych osobowych przetwarzanych w ramach konkursu jest Stowarzyszenie Kulturalno-Historyczne Beldonek w Pińczowie.
  2. W ramach konkursu Administrator danych przetwarzał będzie imiona, nazwiska, email oraz adres do korespondencji uczestników.
  3. Dane wymienione w ust. 2. przetwarzane są na podstawie zgody. Zgoda ta jest dobrowolna i możliwa do wycofania w każdym czasie. Wycofanie zgody nie wpływa na zgodność z prawem przetwarzania przed jej wycofaniem.
  4. Celem przetwarzania danych jest identyfikacja uczestników turnieju oraz umożliwienie powiadomienia laureatów o przyznanych nagrodach.
  5. Dane uczestników konkursu będą przetwarzane przez czas trwania konkursu i usunięte nie później niż po upływie 3 miesięcy od dnia jego zakończenia.
  6. Autor ma prawo dostępu do treści danych, prawo ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu przeciwko ich przetwarzaniu.

 

 

Plakat

Andrzej Walter

 

O Zbigniewie Milewskim raz jeszcze

 

Poznaliśmy się bodaj w 2012 roku, w Warszawie, w ministerstwie wódki i śledzia. Trwała akurat Warszawska Jesień Literacka i spędzaliśmy ten czas między innymi z Grażynką i Andrzejem Gnarowskimi, a Zbyszek chyba chciał sobie mnie obejrzeć – kim jest ów śląsko-krakowski rewolucjonista literacki. Padło na pierwszy z brzegu lokal na Krakowskim Przedmieściu i nie wiem do dziś co się wydarzyło, ale pamiętam to nasze pierwsze spotkanie. Okazało się chyba, że niejako jesteśmy na siebie skazani jako nieuleczalni miłośnicy i pasjonaci najstarszej i nobliwej Organizacji Literackiej w Polsce z ponad stuletnią już tradycją, a mianowicie Związku Literatów Polskich – łódź, którą nadal płyniemy po wzburzonych falach oceanu i którą chcemy jednak gdzieś obaj dopłynąć.

Kiedy czytam Zbyszkowe: – w poezji nie lubię ograniczeń, albo gdzie indziej – im więcej drogi tym mniej mnie, to czuję pewnego rodzaju jedność myśli, tożsamość spojrzenia na otaczającą nas tu i teraz rzeczywistość, choć z pewnością bardzo wiele nas różni, choćby wizja przyszłości Związku, wizje drogi literackiej, zaprzyjaźnione redakcje i style publikacji. Wiemy jednak obaj, że aby płynąć, i aby dopłynąć, aby ta odyseja miała w ogóle znaczenie i sens potrzeba swojego rodzaju dyplomacji, swojego rodzaju elastyczności uczestnictwa w sztormach życia literackiego, w zalewie szmiry i tandety, w donośności wołania o emocje i wartości. Trzeba wiedzieć kiedy i w jakim momencie ugiąć kark, a kiedy donośnie zaprotestować, choć i w tej materii różnią nas metody i koncepcje. Łódź będzie płynąć tylko wtedy, gdy pierwszorzędne znaczenie będzie miał mechanizm jej utrzymania na wodzie, a nie poszczególne rozdanie stopni, tytułów, posad czy kompetencji. I jestem pewien, że obaj wiemy i uważamy to właśnie za najważniejsze i priorytetowe w naszej wędrówce po ścieżkach literatury.

W twórczości nie lubimy ograniczeń

Zbigniew Milewski jest poetą manifestu i poetą tej ziemi. Można go też określić mianem nowoczesnego poety przyrody, ale tej która już była, jakby jej wspomnieniem i społecznym wymiarem, który zaciera się niejako w świetle naszych metropolii, ulic, miast i zgiełku codzienności. Zatem o tyle jest poetą nowoczesnym, że łączy stary świat z nowym cyberświatem i światem zubożałego języka. Spotkałem się ze zdaniem, że Jego najlepszym tomem są właśnie „Zagrabki” z roku 2012? To faktycznie tom trudny do rozpoznania. Tom tajemnych znaczeń, kodów i wizji wręcz, ze śmiałą metaforą, brawurowym wierszem współczesnej polskiej poezji i niesłychanym nowatorskim wyrazem. „Zagrabki” to był nowy głos poezji. Wielka szkoda, że ten tom jakoś tak przeminął zbyt mało doceniony przez publiczność i krytykę.

I mamy teraz „Konstelacje”. Jakby łagodniejsze już słowa, stonowane, wyciszone, bardziej poukładane i śmiem twierdzi zgaszone – im więcej drogi ty mniej mnie. Czy mniej? Z perspektywy stateczniejącego buntu i inflacji idealizmu to zapewne nas mniej, ale też więcej w nas rozwagi, konkluzji, wyważenia sądów, słowem tego bagażu doświadczenia życiowego pozwalającego stwierdzić – krew poety rozpostarła skrzydła w cudzych wersach (...)

Jakże to pięknie powiedziane... Krew poety rozpostarła skrzydła w cudzych wersach. Jesteśmy ulepieni z cudzych wersów. Chłoniemy je i przetwarzamy we własnych poszukiwaniach poezji, aby pisać i pisać swoje widzenie świata, swoje emocje, lęki, frustracje, zachwyty i wizje. Z nostalgią i smutkiem spoglądamy na rangę i rolę literatury we współczesnym nam świecie, pozycję pisarza, jego szacunek społeczny, jego wpływ na ten świat i jego nędzę na drodze ku wieczności. Wieczność nas wszystkich rozsądzi, pogodzi, zrówna. Wieczność pokryje nas patyną kurzu i być może, zapomnienia. Na razie jeszcze żyjemy. Takie to konstelacje, w których być może poezja opisuje świat jak dawniej proza. Zaczęła bowiem być może mieć takie powołanie, takie zadanie, może wyzwanie, skoro proza oddała swą szlachetność w ramiona sensacji, akcji i kryminału, to aby wyrazić uczucia, emocje i piękno ostała nam się li tylko poezja? Pytanie zasadnicze – jaka poezja? Jak napisana? Z jaką metaforą, w jakiej formie i jak... skrytykowana, czy niezrozumiale – akademicko, językiem totalnie oderwanym od rzeczywistości? Czy też może uczciwie, szczerze, prostolinijnie skrytykowana jakbyś pisał list do przyjaciela?

W tej optyce „Konstelacje” Zbigniewa Milewskiego coś znaczą, o coś ważnego pytają, zarysowują nam pewne myśli, orzeźwienia i koncepcje, przerywają ciszę wokół tej relacji prozy z poezją, materii z duchem i metafory z jazgotem współczesnej nowomowy skrótu i uprymitywnienia kolosalnego języka i komunikacji. Poeta celowo miesza szyki, formy i przekazy, prowokuje i sypie piasek słowa w tryby życia i percepcji. Pyta, odpowiada, szafuje słowem i tworzy równania z wieloma niewiadomymi, abyśmy nie zginęli w pustosłowiu i chaosie. Choć do chaosu musimy się przyzwyczaić niemal jak do Hadesu. Takie, ot determinanty stoją wyzwaniem przed naszym losem. Odwieczne zadanie i terapia z poezji. Konstelacje czyli kształty Twoich gwiazd, kształty Twoich marzeń, przechodzące w kształty rzeczy i codzienności. To my odpowiedzialni jesteśmy za ten kształt rzeczy. To my, zdamy sprawę na Sądzie Ostatecznym. Kto nas osądzi? Oby Ktoś zechciał...

(Kraków, 16 stycznia 2024)

Andrzej Walter

 

 

Plakat