Nowości książkowe

 

Stefan Jurkowski, Spacer do siebie. Posłowie: Anna Maria Musz. Redaktor: Stanisław Nyczaj. Korekta i opracowanie typograficzne: Irena Nyczaj. Zdjęcia autora: Barbara Marszałek i Andrzej Walter. Okładka: Sharpshot / Fotolia. Oficyna Wydawnicza STON2, Kielce 2017, s. 64.

 

 

Posłowie

   Gdyby Stefan Jurkowski z okazji jubileuszu wydał tom podsumowujący pewien etap twórczości, być może sprzeniewierzyłby się całej swojej poetyckiej idei. Siła, oryginalność i unikalność jego wierszy tkwią przecież w niemal „programowej” niezależności i zmienności. To poezja niepokorna, niepoddająca się schematom czy modom.

   Dlatego nawet najbardziej uważni czytelnicy nie doszukają się w samej treści tej książki żadnych odniesień do szczególnej okoliczności, którą Stefan Jurkowski świętuje w roku 2017. A jest to jubileusz znakomity: 50-lecie debiutu prasowego. W 1967 roku w „Kierunkach” opublikowany został wiersz Podróż. W ten sposób 19-letni poeta otworzył sobie drogę do dalszych publikacji, książek i budowania pozycji na literackim rynku.

   Spacer do siebie, który trafia właśnie do rąk Czytelników, to czternasty premierowy tom tego autora, osiemnasta jego książka poetycka w ogóle (jeśli uwzględnimy także cztery wybory wierszy) i pierwsza wydana w kieleckiej Oficynie Wydawniczej STON2.

   Znamienna dla dotychczasowego dorobku poety – i widoczna także w niniejszej publikacji – jest różnorodność tematyczna wierszy. Książki Stefana Jurkowskiego zawierają bowiem pewien paradoks. Z jednej strony nie mamy wątpliwości, że każda z nich stanowi całość literacką i filozoficzną. Z drugiej – spoiwo tej całości ukryte jest znacznie głębiej, niż w samej tematyce wierszy.

   Powiązania tkwią w przesłaniach tekstów, w ich podskórnym nastroju, w subtelnych nawiązaniach i powracających motywach. Tak dzieje się i w przypadku Spaceru do siebie. Utwory z tej książki są dynamiczne i śmiało demaskują różne niuanse, złudzenia i przekłamania, obecne w ludzkiej rzeczywistości. Czynią to jednak z właściwą sobie ironią, z której poeta uczynił swój znak rozpoznawczy.

   Mówiąc o tym, co w twórczości Jurkowskiego charakterystyczne, trzeba – dla równowagi – powiedzieć także i o tym, co zmienne. A jest to przede wszystkim narastający minimalizm i oszczędność formy. Autor Spaceru... nigdy nie należał do poetów „rozgadanych”, ale wiersze z najnowszych tomów konstruowane są z chirurgiczną precyzją. Ta poezja – o czym pisałam wielokrotnie – jest wielka ze względu na wagę filozoficznych stwierdzeń.  A jeśli za znak rozpoznawczy wielkiej (i ważnej) poezji uznamy także szacunek dla słowa, to odkryjemy go na każdym kroku. W poezji Stefana Jurkowskiego  słowo zyskuje odpowiednią wagę, w pełni wybrzmiewa.

   Na koniec ciekawostka, która może Czytelników zainteresować. Choć Spacer do siebie nie jest typową książką „jubileuszową”, istnieje element łączący ten tom i debiutancki wiersz z „Kierunków”. W Podróży mogliśmy przeczytać: Po pnia wirażach/ samochodem wzroku/ aby coraz wyżej (…) Mówisz: droga bezcelowa/ szosą drzew wjedziesz tylko/ w granice złudzenia (…) Zjedź niżej/ drogę oświetlaj/ latarnią zrozumienia (...).  W wierszu Z prędkością światła zamieszczonym w tej książce motyw drzewa powraca. Kluczem do zrozumienia staje się tu jednak już nie obserwacja, ale utożsamienie. Ale czy zdolność takiego wnikania w świat nie jest jedną z najcenniejszych umiejętności, jakie poeta może w sobie wyrobić?

 Anna Maria Musz

Maria Szyszkowska, Istnieć w XXI wieku. Zdjęcie na okładce i rysunki: Jan Stępień. Kresowa Agencja Wydawnicza, Białystok 2017, s. 176.

 

 

Wprowadzenie

   W książce tej podejmuję nurtujące zapewne nie tyl­ko mnie problemy z zakresu filozofii polityki, filozofii prawa, aksjologii oraz filozofii codzienności. Pragnę ca­łościowo ująć istnienie człowieka i wskazać na znacze­nie spraw wykraczających poza wymiar codzienności.

   Pożądane poczucie zespolenia z ludzkością nie po­winno pozwalać na obojętność wobec tego, co dzieje się poza progiem domu. Może jedynie ogarniać zdziwienie, gdy plotkarska paplanina i błahe seriale telewizyjne bar­dziej zaprzątają uwagę niż polityka. Ci, którzy twierdzą, że nie są zainteresowani polityką, nie zdają sobie sprawy z tego, że ona ich także dotyczy. Mimo starań nie można być człowiekiem apolitycznym.

   W książce tej są zawarte drogowskazy o powszech­nym znaczeniu. Wprawdzie wartości uniwersalnych nie ma, na co wskazuje urzeczywistniony ludzki świat, ale formułuję w tej książce wskazania, które mogą być przy­jęte przez każdego po to, by istnieć w sposób przynoszą­cy poczucie sensu.

   Istnieje się w XXI wieku w sposób szczególny, na co wpływa rozkwit cywilizacji, a zwłaszcza środków łączności. Internet daje możliwość rozmowy poprzez ekran nawet z kimś mieszkającym na innej półkuli. To, co wydawało się tworem fantazji, zbyt wybujałej wyob­raźni autorów powieści fantastycznych, stało się rzeczy­wistością. Temu rozkwitowi cywilizacji potęgującemu niebezpiecznie skłonność człowieka do wygody – to­warzyszy niepokojące w skutkach niszczenie przyrody, bieda, terroryzm, nieznane w swym rozmiarze ruchy migracyjne. Towarzyszy temu funkcjonowanie niskich wartości, upadek poziomu edukacji oraz propaganda mącąca świadomość człowieka.

   Zapowiedzi zwalczania terroryzmu przy pomocy czołgów i samolotów, określane niejednokrotnie misją pokojową, są całkowitym nieporozumieniem. Dzisiej­szy neokolonializm wprowadzany przez koncerny na przykład w Afryce może jedynie powodować wzrost terroryzmu. Można zasadnie przypuszczać, że źródłem tego nowego zjawiska jest nie tylko bieda i fanatyzm religijny, ale także protest wobec Europejczyków i akcji misyjnych prowadzonych przez przedstawicieli nasze­go kontynentu.

   W XIX wieku znany był anarchizm. W przeciwień­stwie do terrorystów, działania anarchistów były wy­mierzone w konkretne osoby mające duże polityczne znaczenie. Terroryzm jest w swych przejawach nieprze­widywalny. Ofiarami stają się najczęściej przypadkowe osoby nie mające wpływu na politykę. Niebezpieczeń­stwem w XXI wieku jest także narastający fanatyzm religijny oraz odradzanie się ruchów faszystowskich. Ich źródłem, podobnie jak w czasach Hitlera, jest bie­da, bezrobocie – skutki neoliberalizmu gospodarczego – i brak ideologii, która byłaby w stanie porwać do czy­nu. A każdy z nas jest odpowiedzialny (nawet gdy nie zdaje sobie z tego sprawy) za ludzkość i Kosmos. Zmie­rzając do ideałów pozostajemy na właściwej drodze, bo zarazem doskonalimy również własne ja.

prof. Maria Szyszkowska

 

 

 

 

Sławomir Andrzej Keller, Dobranocki o kocich przygodach. Opracowanie graficzne, projekt okładki z ilustracjami: Krzysztof Frencel. Wydawnictwo ASTRA, Łódź 2014, s. nlb.

 

 

 

Marta Grzywacz, Obrońca skarbów. Karol Estreicher – w poszukiwaniu zagrabionych dzieł sztuki. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2017, s. 304.

 

 

   Tuż przed 1 września 1939 roku w kościele Mariackim w Krakowie trwa gorączkowe pakowanie. Karol Estreicher, błyskotliwy historyk sztuki, wraz z grupą naukowców przygotowuje do wywiezienia i ukrycia bezcenny ołtarz Wita Stwosza. Z Wawelu w stronę Rumunii wyrusza konwój z arrasami Zygmunta Augusta. Muzeum Czartoryskich ukrywa Damę z gronostajem i inne dzieła mistrzów. Do wielkiej ewakuacji dzieł sztuki przygotowuje się nie tylko Kraków, lecz niemal cała Europa. Wkrótce do podbitych krajów wkroczy armia wykształconych złodziei – historyków sztuki, architektów i muzealników – na usługach Hitlera. Będą plądrować muzea, kościoły i zbiory prywatne. W największej w historii grabieży zabytków wezmą udział prominentni funkcjonariusze Rzeszy: Hermann Göring i Hans Frank.

   Karol Estreicher, pełen wyrzutów sumienia, że tylko ułatwił wrogowi wywózkę zabytku, nie spocznie, dopóki nie odnajdzie ołtarza i nie sprowadzi go z powrotem do Polski. Nie przypuszcza nawet, że zajmie mu to sześć lat, a na swojej drodze spotka niezliczone przeszkody. Przyczyni się jednak do powstania elitarnej międzynarodowej grupy obrońców skarbów – Monuments Men. Po wojnie, razem z ołtarzem Wita Stwosza, obrazami Canaletta, mieczem koronacyjnym królów polskich, Biblią Gutenberga i setkami innych zabytków, Estreicher przywiezie do Krakowa także Damę z gronostajem. Rodzina Czartoryskich nie będzie mu za to wdzięczna, a londyńska emigracja uzna go za zdrajcę.

Marta Grzywacz – dziennikarka prasowa, radiowa i telewizyjna, absolwentka Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Pracowała m.in. w „Wiadomościach” TVP i radiu RMF FM, obecnie publikuje w tygodnikach „Ale Historia” i „Wysokie Obcasy”. Autorka setek wywiadów z ludźmi kultury i sportu, a także programów radiowych i artykułów prasowych o tematyce historycznej.

 

 

Paweł Grad, O pojęciu tradycji. Studium krytyczne kultury pamięci. Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2017, s. 280.

 

 

   Podstawowym problemem tradycji po końcu historii nie jest historyczna nieciągłość. Jest nim radykalne niezdeterminowanie życia ludzkiego, nuda posthistorii, brak jasnego przyporządkowania między biologiczną podstawą a formą życia. Przeżywane są one jako wzajemnie rozdzielone: z jednej strony nagie życie, a z drugiej jego forma jako przygodna „tożsamość”. Ludziom posthistorycznym, w tym postmodernistycznym konserwatystom, „tradycja” i przeszłe formy życia wystarczą w swojej nihilistycznej formie – jako „»punkt zero« własnej treści”, dziedzictwo, które ofiarowuje tylko własną nieobecność, prawo, które obowiązując, nic nie znaczy, przedmiot historyczny, który się podziwia, ale którego się nie używa. Pytanie o powrót tradycji jest więc ostatecznie pytaniem o to, kto odważyłby się powtarzać praktyki źródłowe, zamiast tylko kontemplować przeszłość.

  

   Paweł Grad (1991) – doktorant w SNS IFiS PAN, zajmuje się filozofią religii i teorią komunikacji. Członek redakcji kwartalnika „Christianitas”.

 

François Souchal, Wandalizm rewolucji. Przełożył, posłowiem i komentarzami opatrzył Paweł Migasiewicz. Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2016, s. 376.

 

 

   Wandalizm był niewątpliwie jednym z najważniejszych przejawów rewolucji francuskiej, w znacznej mierze dokonywał się bowiem w zgodzie z nowym prawem. Biorąc pod uwagę ogrom strat wśród wybitnych i ważnych dzieł sztuki, wydarzenie to należy zaliczyć do największych katastrof kulturalnych w historii Europy. Książka François Souchala jest niezbędną lekturą dla każdego, kto interesuje się europejską historią i sztuką, jest napisaną ze swadą opowieścią o jednym z aspektów rewolucji, a zarazem wywodem starannie usystematyzowanym i opartym na niepodważalnych faktach. Niemałą rolę odgrywają też oceny i interpretacje autora, schodzą one jednak na dalszy plan wobec przytłaczającej siły wstrząsających danych historycznych.

   François Souchal – archiwista-paleograf i historyk sztuki, wybitny badacz francuskiej rzeźby czasów Ludwika XIV i Ludwika XV, emerytowany profesor Université de Paris-X, pracownik Archives nationales i Musées nationaux oraz były redaktor naczelny Gazette des Beaux-Arts.

 

Piotr Nowak, Puszka z Pandorą. O kulturze, uniwersytetach i etosie pokolenia ’68. Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2016, s. 214.

 

 

   Uniwersytet przeżywa zawał – to fakt, z którym trudno dyskutować. Dlaczego dopuszczono właściwie do całkowitej blokady etatów? Dlaczego nawet najlepsi młodzi ludzie nie mają dziś żadnych szans na zatrudnienie na Uniwersytecie? Wyjaśnię to. Akademią włada obłąkana idea minimum kadrowego, które oznacza, że każdy wydział musi mieć pewną ilość utytułowanych pracowników. Trzyma się więc starych profesorów, którzy od dawna powinni przejść na emeryturę, właśnie przez wzgląd na owe minima. Nikt nie pyta, kiedy ich profesury zostały zrobione i jakie badania prowadzą obecnie. A przecież nauka się starzeje, tak zwana zmiana paradygmatu wynika z jej istoty. Nie starzeją się wielkie problemy filozoficzne, nie starzeje się sztuka. Ale nauka żyje krótko i utrzymuje się z tego, że się zmienia. A skoro tak, to chyba zmieniają się także uczeni. Cóż, może w Stanach, na pewno nie w Polsce. Niedługo najmłodszymi pracownikami na uniwersytetach będą pięćdziesięciolatkowie. Naprawdę nie wiem, jak można bardziej spektakularnie pokazać upadek Uniwersytetu. Tu nie ma czego konserwować, tu trzeba wszystko zburzyć i zbudować na nowo.