Rzeszowskie Czwartki Literackie
Czwartek ze Stefanem Żarowem
Bohaterem cyklicznych Rzeszowskich Czwartków Literackich, organizowanych przez WiMBP, był poeta, publicysta, krytyk literacki i animator kultury Stefan Żarów. Na spotkanie z mieleckim twórcą przybyła do siedziby rzeszowskiej Biblioteki liczna grupa sympatyków literatury oraz twórców – także spośród członków rzeszowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich oraz Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Rzeszowie, których Stefan Żarów jest aktywnym członkiem.
Witając licznie przybyłych gości, w tym także byłą dyrektorkę WiMBP, Barbarę Chmurę, i profesora Uniwersytetu Rzeszowskiego – Jana Wolskiego, obecna dyrektorka Biblioteki, pani Bożena Janda wyraziła radość z tak dobrej frekwencji na spotkaniu Stefana Żarowa. Przedstawiła bohatera spotkania, jego najważniejsze dokonania twórcze, w czym wsparła ją Małgorzata Żurecka – prezes rzeszowskiego Oddziału ZLP, pokazując Stefana Żarowa w ujęciu anegdotycznym: opowiadając historię związaną z początkami jego twórczej działalności. Podziękowała również panu kapelmistrzowi Grzegorzowi Mazurowi z WDK w Rzeszowie, który wcześniej zagrał na akordeonie „Czardasza” Vittorio Montiego. Następnie dyrektorka Janda oddała głos wiceprezesowi Oddziału i koledze bohatera Czwartku Literackiego – Ryszardowi Mściszowi, który poprowadził spotkanie.
Ryszard Mścisz na początku humorystycznie nawiązał do epiforycznego zwrotu, swego rodzaju refrenu, który wieńczy każdy wiersz z tomiku Stefana Żarowa „Mensura hominis”, następnie zaś zapowiedział kolejny występ Grzegorza Mazura, który zagrał walca Yanna Tiersena z filmu Jean-Pierre`a Jeuneta „Amelia”. Po koncercie prowadzący zadał bohaterowi spotkania kilka pytań, które dotyczyły jego wcześniejszej twórczości oraz szeregu działań z tym związanych i stanowiły dopełnienie wstępnej prezentacji Stefana Żarowa. Gdy przyszła kolej na najnowsze dzieło mieleckiego twórcy „Mensura hominis – dziennik małopandemiczny”, główna rola przypadła znanemu w środowisku rzeszowskim znakomitemu recytatorowi, zarazem zaś pracownikowi naukowemu UR – Stachowi Ożogowi. Wypowiedział on szereg interesujących uwag o tworzeniu w ogóle i o twórczości Stefana Żarowa, po czym zaprezentował kilkanaście wierszy z tomiku „Mensura hominis”.
Kolejne pytania zadawane przez Ryszarda Mścisza i uczestników spotkania, między innymi Jerzego Nawrockiego i Dominika Ćwika, skupiały się wokół „pandemicznego” zbiorku z 2020 roku, niekiedy także wybiegały ku doświadczeniom związanym z przeżywaniem pandemii, tym, jak wpłynęła ona na życie wszystkich. Stefan Żarów opowiedział o swoich doświadczeniach i genezie „Dziennika małopandemicznego”, snując obszerne refleksje i w ciekawy sposób dopełniając to, co w poetycki, skondensowany sposób znalazło odzwierciedlenie w kolejnych wierszach odpowiadających 61. dniom z początku pandemii (każdy wiersz odpowiadał poprzez datowanie i numerację kolejnemu dniowi panowania pandemii). Pytania dotyczyły także roli finalnego zwrotu „O, ironio”, dzieł, twórców i myślicieli, którzy twórczo zainspirowali poetę (szczególną rolę odegrała to „Dżuma” Alberta Camusa), wpływu pandemii na stan ducha i sytuację człowieka, twórcy, chrześcijanina. Były też pytania bardziej szczegółowe, dotyczące na przykład określenia „choroby współistniejące” czy „fake newsów”, pojawiło się sporo poważnych refleksji, ale także nieco humoru, odreagowania od tego, co wszyscy w ostatnich latach przeżywali.
Bardzo udane, żywe spotkania zakończyły podziękowania i kwiaty dla jego bohatera, ale także Stefan Żarów podziękował wszystkim jego uczestnikom. Pozostało podpisywanie przez twórcę egzemplarzy „Mensura hominis” dla chętnych osób i „czwartkowe” rozmowy kuluarowe uczestników spotkania w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej przy ulicy Sokoła.
Pod patronatem Wójta Gminy Tokarnia
XIII Ogólnopolski Konkurs Poetycki „O kwiat Dziewięćsiła” – Skomielna Czarna 2022
REGULAMIN:
- Konkurs organizuje Stowarzyszenie Radia Ain Karim Dobra Fala w Skomielnej Czarnej (gmina Tokarnia, pow. myślenicki, woj. małopolskie).
- Konkurs ma charakter otwarty i mogą w nim brać udział osoby, które ukończyły 18 lat, niezależnie od przynależności do związków i stowarzyszeń twórczych.
- Na konkurs należy nadesłać zestaw trzech wierszy o tematyce dowolnej w czterech egzemplarzach, niepublikowanych (w tym w Internecie) oraz nie ocenianych w innych konkursach.
- Łączna objętość zestawu wierszy nie może przekraczać trzech stron wydruku komputerowego, formatu A4. Rękopisy nie będą oceniane.
- Każdy uczestnik konkursu, do obowiązkowego zestawu trzech wierszy może dodatkowo dołączyć jeszcze jeden wiersz na temat: „Zdrowy styl życia” uwzględniający jednocześnie walkę z nałogami (w czterech egzemplarzach) w kategorii, O nagrodę Wójta Gminy Tokarnia. Wiersze w tej kategorii nie są obowiązkowe i będą oceniane oddzielnie.
- Każdy uczestnik konkursu może nadesłać tylko jeden zestaw wierszy w kategorii obowiązkowej oraz wg uznania jeden wiersz w kategorii dodatkowej.
- Wiersze muszą być podpisane godłem słownym (pseudonimem). Takim samym godłem należy opatrzyć dołączoną do nich zaklejoną kopertę, zawierającą obowiązkowo wewnątrz następujące dane autora (imię i nazwisko, dokładna data urodzenia (dzień, miesiąc, rok), dokładny adres, numer telefonu, e-mail).
- Prace konkursowe należy nadsyłać do 30 czerwca 2022 roku, decyduje data wpłynięcia na adres: Adam Kotoniak, 32-437 Skomielna Czarna 444, z dopiskiem na kopercie: „Konkurs Poetycki”. Na kopercie nie wolno umieszczać nazwiska i adresu zwrotnego nadawcy, uczestnika konkursu.
- Oceny prac konkursowych dokona jury powołane przez Organizatora.
- Wiersze autorów podpisane imieniem i nazwiskiem nie będą podlegać ocenie jury.
Wiersze osób poniżej 18 lat nie będą oceniane. Uprasza się o dokładne przeczytanie regulaminu. Prace niespełniające wszystkich wymogów regulaminu nie będą oceniane.
- Organizator nie zwraca nadesłanych tekstów.
- Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi 8 października 2022 roku. O wynikach konkursu Organizator powiadomi tylko laureatów. Laureaci konkursu otrzymają dyplomy i okolicznościowe upominki. Po ogłoszeniu wyników konkursu, laureaci mogą być poproszeni o przesłanie nagrodzonych i wyróżnionych wierszy pocztą elektroniczną do Organizatora. Ułatwi to pracę nad redakcją tomiku pokonkursowego (przewidzianego na 2024 r.). Uroczyste podsumowanie konkursu będzie zależne od sytuacji epidemiologicznej w kraju.
- Organizator zastrzega sobie prawo do publikacji nagrodzonych i wyróżnionych wierszy w tomiku pokonkursowym (wydawanym co trzy lata) oraz w lokalnych mediach bez dodatkowej zgody autorów oraz bez honorarium autorskiego.
- Zgłoszenie zestawów wierszy do udziału w konkursie oznacza akceptację regulaminu.
Andrzej Walter
Amator is sexy
Ostatnio wiele się dzieje. Może zbyt wiele jak na nasze otumanione pogłowia. Zbyt szybko i zbyt chaotycznie. Jedno jest pewne. Żyjemy w nowym świecie. W nowym wieku i jakże nowej epoce. Świat jaki znaliśmy, skończył się.
Na wschodzie wojna. Wojna straszliwa, wojna okrutna, ale i wojenny kabaret, nieustający medialny show, w którym przystojni przedstawiciele społeczności Romów kradną czołgi, okupanci proszą okupowanych o benzynę (do tychże czołgów) tudzież okradają do suchej nitki sklepy spożywcze z produktów wszelakich, znaczy wszystkich, za wyjątkiem alkoholu (sic!!!), gdyż kradzież ta odbywa się w obecności oficera i jest pokłosiem logistycznej dekadencji milionowej armii na glinianych nogach. Kabaret w dawnym stylu. Wyrafinowany. Czołgi jadą przez drewniane mostki i toną w błotach pod nimi, ruski sołdat pyta Ukraińców: – którędy do Kijowa? Inny dzwoni z plądrowanego właśnie sklepu z elektroniką do rodziny z pytaniem: – po ile „chodzą” procesory? Przecież to nie wojna, to groteska, farsa, kabaret. Degrengolada tego strasznego oblicza Rosyjskiej potęgi militarnej, która okazuje się straszakiem nieco odpustowym. Z drugiej strony oblicze tej wojny mamy takie jak zwykle w wydaniu krasnej armii – gwałty, często zbiorowe, bezmyślna przemoc, kradzież do n-tej potęgi, karykatury żołnierzy, ale i wyjątkowe okrucieństwo podparte: głupotą, prymitywizmem, prostactwem i przemocą, finalnie niszczenie wszystkiego, co staje na drodze dla samego niszczenia. Absurd i dym. Spalona ziemia. Jałowość i bezradność w obliczu potworności.
Na zachodzie... bez zmian. Sankcje są również kabaretowe, skoro wciąż szerokim strumieniem (nieco bardziej dyskretnie) płyną sobie rosyjskie surowce, za które Pan i Władca kupuje sobie kolejne wybuchowe zabawki oraz święty spokój. Na naszych oczach rozgrywa się ten teatr z bombami atomowymi w tle, ale i z pomrukami chińskiego tygrysa zza węgła, z pomrukami zachodniej biedoty, że oni też chcą być klasą średnią i że mają gdzieś „wolność i demokrację” (tu przodują Francuzi, jeśli to są jeszcze Francuzi), a nad nimi stawiają swoje pełne brzusia i playstation z ligą mistrzów włącznie. Jeśli już dotykamy tematów kasą śmierdzących (czytaj nożna piłka i jej zachodni carowie z przepastnymi kieszeniami), to w tym roku zamiast renifera świątecznego będziemy mieli renifera katarskiego z futbolówką i wigilijnym finałem mistrzostw świata w kopanej, w jakże egzotycznym kraju, którego stać było na przepłacenie wszystkich i zakupienie jasełek w postaci masowej. Kolejna odsłona kabaretu zatem odbędzie się na... pustyni, gdzie za gigantyczny szmal postawiono niemal obok siebie wystarczającą liczbę stadionów, na których chyba zasiądą sami budujący, gdyż koszty przybycia i pobycia kogoś na przykład z Polski będą się kształtować gdzieś około 10 tysięcy dolarów za jeden mecz (lot, mecz i noclegi z wyżywieniem). Warto zabrać syna. Niech zobaczy wielki świat. Świat, który do reszty już zwariował.
Jednym słowem jest coraz głupiej. W zasadzie nie jest pewne czy to jest wszystko powód do śmiechu i szyderstwa, gdyż jeśli na sprawy spojrzeć rzetelnie to wszystkie bilanse się przecież zgadzają, konta puchną, zwłaszcza na Kajmanach i w innych Luksemburgach czy Lichtensteinach razem wziętych, wszyscy są zadowoleni, nawet Polacy, którzy też jadą na te mistrzostwa świata w charakterze drużyny do pobicia, pełnej orłów, jak zwykle, bo słabo zmotywowana zbieranina europejskich zapchajdziur zanim zechce powalczyć już zainkasuje 0:3 i będzie jak zwykle odrabiać... mądrości po szkodzie.
Taki już nasz charakter narodowy. Efektowne spięcie notujemy zawsze w oku cyklonu i wtedy bij zabij, kto przeciwko nam – ten przegrywa, wysadzamy się jak Pan Michał w Kamieńcu – nie będzie wróg pluł nam w twarz. Na co dzień gęby mamy pełne: mądrości i frazesów, pouczeń i mruczeń, czy może pomruków niechęci do wskazujących fakty i niuanse – my przecież wiemy lepiej. My, bohaterowie przez wielkie „Ch” z podporą wielkiego „K” i tym podobnych zabełtanych prawideł nieśmiertelności sarmackiego ducha i tegoż języka uproszczonego do kilkunastu odmian słówka „pie––––ić” z przyimkiem i przedimkiem i zaimkiem, zarówno biernym jak i czynnym, coraz częściej bez namysłu, jak już opisał niegdyś mistrz Wańkowicz w „Zupie na gwoździu”. Skoro doszliśmy do literatury.
To na koniec kilka słów o poezji. My, Polacy, kochamy wiersze. Wiersz to u nas oręż i tradycja. Kiedy nieco wypijemy, czyli przy każdej pełniejszej okazji wyostrza nam się owa metaforyka wypowiedzi, ba – i metaforyka myślenia. Rymujemy przekleństwa i barokowo brzmiące frazy pełne empatii i miłości do bliźnich, tudzież i samych siebie. Prowokujemy kogo popadnie, gdyż rodzina to jest siła. Zwykle nazbyt późno reflektujemy ego na kierunki rozważań i kierunki pytań. Odpowiedzi są wiekopomne, z reguły mętne i niemal nieskończone, że i sam diabeł nie może się połapać i czmycha, gdzie pieprz i Murzyn rosną od lat już wielu. My, Polacy, my kochamy życie, ale zwykle w stanie, w stanie wskazującym na spożycie, śpiewał właściwie i wnikliwie przed laty pewien zespół, którego wokalista już nie żyje. Prawdziwi artyści bowiem albo przymierają głodem, albo umierają. Tak już u nas być musi. Artysta – synonim przygłupa i żebrzącego obdartusa, zbędny społecznie mąciciel i lekkoduch, być może i mądry, ale jak sobie pościelił, tak niechaj i się wyśpi na tych swoich bredniach nikomu niepotrzebnych, a już absolutnie bezwartościowych i wymiernie nieważnych w świecie pełnym pięknych kobiet i markowych aut, w świecie nieruchomości i dorobkiewiczostwa podniesionego do rangi elitotwórczej.
A przecież poezja jest piękna. Piękną jest choć zbędną. Dziewka urodziwa, acz mało ponętna, ba, nawet jakaś taka, zbyt trudna. Jak ma być łatwą i przystępną, skoro jej mędrcy z uczelnianych katedr piszą o niej tak: (czy przypadkiem Jej nie obrażają?)
(...) „Poezja [...] jest sztuką językowej ewokacji”, a więc „wraz z zanikiem sprawności ewokatywnych języka ginie to, co nazywamy poezją”. Idźmy dalej, nie tylko klasyczna progresja stylu, motywów bądź rozwiązań – również „sam proces ustawicznej transgresji podlega ewokacji: uobecnieniu”. Funkcja ewokatywna w tej perspektywie nie jest tylko znaczeniem desygnatów, ale... znaczeniem ich znaczenia. Tzw. funkcja ewokatywna to, inaczej sprawę ujmując, samo serce „wielkiej całości” – poetyckiej sytuacji komunikacyjnej – a w swoich najlepszych tekstach (...) mr X... robi sobie dobrze, ale rozumie to tylko on sam, albo ona sama...
Piszą to sami sobie i a muzom. Nikt tego nie czytuje oprócz nich samych. Tak tak, to ja, ten w lustrze to niestety, ja, ten sam... I niesie się echo wśród gór i dolin polskiej krainy co jest, a co nie jest poezją, kto pisze nie błądzi. Błądzi tylko błazen, z tą swoją śmieszną czerwoną czapeczką. Błazen – najmądrzejszy wśród mniej mądrych. A poezja? A Poezja, niech nam lekką będzie...
Andrzej Walter






































































































































































































































































































