Witold Wirpsza, Listy z oflagu. Opracowanie redakcyjne: Dariusz Pawelec. Projekt Projekt graficzny serii: Anna Paszkowska. Recenzent tomu: Zbigniew Chojnowski, Szczecin 2015, s. 254.

 

 

Witold Wirpsza, jako podchorąży artylerii, 19 wrześ­nia 1939 r. trafił do niemieckiej niewoli, broniąc Ok­sywia. Najpierw znalazł się w stalagu, a później oflagu w Neubrandenburgu (Meklemburgia), następnie 6 sier­pnia 1942 r. został osadzony w Oflagu IID Gross Born (nu­mer jeniecki 9662). Spędził tu prawie całą wojnę. Kiedy 29 stycznia 1945 r. Niemcy rozpoczęli ewakuację obozu do Sandbostel pod Bremą, około tysiąc jeńców, w oko­licznościach do których przyjdzie nam jeszcze powrócić, pozostało na jego terenie. Wśród nich był Witold Wirp­sza, który podobnie jak pozostali dołączył wkrótce do IV Dywizji Piechoty („Kilińszczaków”) 1. Armii Wojska Pol­skiego w jej dalszym marszu na Zachód.

 (...)

Listy z oflagu czytane łącznie manifestują swoją gę­stą fabularność. Budują relację miłosną, która rodzi się w miejscu korespondencji. Fabuła obfituje w dramatycz­ne zwroty akcji, szczególnie kiedy strony dialogu tracą ze sobą kontakt w okresie Powstania Warszawskiego: „Te ostatnie 9 tygodni były dla mnie pełne niepewności i niepokoju” (23.09.1944). Maria zmienia często miejsca pobytu. To historia przemieszczeń. Adresatka miłosna jest wędrowcem i uciekinierem – ten, który kocha jest „osiedleńcem bez ruchu”. Mamy tu rosnące napięcie zwieńczone ulgą wyjaśnienia i odnalezieniem się ko­chanków, najpierw tylko korespondencyjnym. Umowna i fragmentaryczna „powieść w listach” napisana przez życie odpowiada na pytanie postawione przez Wirpszę w jednym z nich: „czy mogą na odległość istnieć i trwać uczucia, których istnienie, na rozum wziąwszy, wyma­gać winno realnej wzajemnej obecności dwojga ludzi?” (1.12.1944). Odpowiedź przyniosły kolejne listy, ale i tak, to co najważniejsze, wydarzyło się po zejściu ich bohate­rów ze sceny deklamacji, w przejściu od miłości roman­tycznej potęgowanej przez dystans do małżeństwa.

Dariusz Pawelec