Nowości książkowe

 

Remigiusz Grzela, Podwójne życie reporterki. Fallaci. Torańska. Redaktor prowadzący: Michał Nalewski. Redakcja: Kinga Szafruga. Korekta: Grażyna Nawrocka. Konsultacja historyczna: prof. Andrzej Friszke. Projekt okładki: Mariusz Kula. Zdjęcia na okładce: AGE Fotostock / Mondadori Portfolio / East News; Włodzimierz Wasyluk / East News. Zdjęcia na wkładce: Agencja Gazeta; Agencja BE&W; East News; Agencja PAP; prywatne archiwum rodziny Fallaci; prywatne archiwum Remigiusza Grzeli, archiwum fundacji imienia Teresy Torańskiej. Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2017, s. 488.

 

 

WSTĘP DO KSIĄŻKI

 

To portret dwóch wielkich dziennikarek i epoki, w której żyły i którą pró­bowały opisać. W tej próbie opisu jak w soczewce skupia się współczesna historia – pełna napięć, niepokojów, okrucieństwa, jakby próby opisu, re­portaże czy powieści nie były w stanie wpłynąć na wrażliwość świata.

Gigantyczna praca Oriany Fallaci i Teresy Torańskiej, które zapisały i opublikowały tysiące stron, pokazuje, że wolność nigdy nie jest dana na zawsze, a wojny i nienawiść (choćby ta ukrywająca się w języku) robią krótsze lub dłuższe przerwy.

Rozmawiały ze wszystkimi. Rozmawiały, bo chciały się dowiedzieć, zro­zumieć, a potem opisać.

Tym, który się nie zmienia i na którego nie wpływają żadne próby opi­su, reportaże czy powieści, jest człowiek. Historia popełnia te same błędy, pisze się od nowa z błędami.

Wydane całkiem niedawno w Polsce, zebrane po ich śmierci z publi­kowanych w prasie tekstów Korzenie nienawiści Oriany Fallaci i Aneks, a także Dalej Teresy Torańskiej nie wywołały żadnej debaty publicznej, a powinny. Nie trafiły na czołówki gazet, nie pokłócono się o nie w stu­diach telewizyjnych. Dlaczego? Przecież pozwalają zrozumieć więcej i sta­wiają diagnozę. Czy nie taka powinna być rola mediów? Czy nie o takie media one walczyły? Czy umiałyby się odnaleźć w dzisiejszej prasie?

Oriana Fallaci umarła w roku 2006, Teresa Torańska w 2013, a jakby mi­nęła kolejna epoka. A może media się zmieniły, bo nie ma już tak żarliwych dziennikarek i dziennikarzy walczących o miejsce dla jak najgłębszego opisu zdarzeń przedstawionych w jak najszerszym ich kontekście? Nie­prawda. Są. Znam wielu.

Teresa Torańska powtarzała, że dziennikarze są po to, by informowali i pomagali w rozumieniu świata. Dodawała: Nie pomagają.

Podstawą dziennikarstwa jest trzymanie dystansu wobec polityków. Nie podejrzewanie ich o wszystkie niegodziwości świata, ale patrzenie na to, co robią z pewnego oddalenia. I rozliczanie ze stów, którymi nas zale­wają. Wtedy to my, dziennikarze, a nie agitatorzy, staniemy się czwartą władzą – pisała w grudniu 2006 roku w miesięczniku „Press”.

Obie nazywały rzeczy po imieniu, nie unikały komentarzy ani ocen; jeśli uważały coś za świństwo, mówiły o tym wprost. Mogły sobie na to pozwolić, bo jakość ich pracy była niepodważalna.

Może my, dziennikarze, po prostu po raz kolejny musimy je przeczytać, usłyszeć, żeby uświadomić sobie, co jest podstawą i sensem tego zawodu? A potem wymóc zmiany na naszych wydawcach?

Ale przede wszystkim książka wędruje do Czytelnika, który – skoro po nią sięgnął – ma potrzebę rozmowy z legendarnymi dziennikarkami, które zawsze mówiły, co myślą, i dlatego ich teksty czytano z takimi emocjami. Były odważne, niezależne i miały niebywałą intuicję. Widziały, co się dzie­je, i czuły, co się wydarzy. Trafiały swoimi książkami w nerw czasu.

Zobaczyłem je jak dwie Weroniki z filmu Krzysztofa Kieślowskiego. Jakby były swoim alter ego.

Wiele je łączyło i wiele dzieliło. Obie bezkompromisowe, obie piekiel­nie pracowite. Torańska bardziej empatyczna, ostra, ale nieprzekraczająca granic. Fallaci, jak inne florentynki, ostra, bezkrytyczna, w ocenie innych pozbawiona hamulców. Jestem ciekawy, co miałyby sobie do powiedzenia. Kiedy mówiłem, że chcę napisać taką książkę, słyszałem: A spotkały się? Teresa i Oriana? Nie spotkały się, chociaż mijały się czasem na szlaku.